W Innsbrucku Kamil Stoch nie dał rywalom najmniejszych szans. Odniósł pewne zwycięstwo i umocnił się na czele klasyfikacji generalnej 66. Turnieju Czterech Skoczni. Nad drugim Andreasem Wellingerem ma 64,5 punktu przewagi.
Zachwyceni formą prezentowaną przez Stocha są jego rywale, a także Adam Małysz. - Zwycięski marsz Kamila Stocha trwa! Lider naszej kadry znów niepokonany. W Innsbrucku skakał w innej, swojej, lidze. Rakieta z Zębu znalazła się poza zasięgiem rywali. Doskonałe skoki Kamila i pech Richarda Freitaga, który po upadku wycofał się z drugiej serii konkursu sprawiły, że w klasyfikacji generalnej Stoch ma gigantyczną przewagę - napisał były skoczek na Facebooku.
Stoch wygrał wszystkie trzy dotychczasowe konkursy i może powtórzyć wyczyn Svena Hannawalda, który w sezonie 2001/2002 odniósł cztery triumfy. Małysz tonuje jednak nastroje i nie przyznaje już wygranej Stochowi.
- Jest bliski historycznego wyniku i wygrania wszystkich czterech części tej imprezy. Nie da się ukryć, że są powody do euforii. Ale pamiętajmy, że w skokach wystarczy ułamek sekundy, by nie wszystko się udało. Jest świetnie, ale trzeba jeszcze oddać i wylądować trzy oceniane skoki - dodał Małysz.
Ostatni konkurs 66. Turnieju Czterech Skoczni rozegrany zostanie 6 stycznia w Bischofschofen.
ZOBACZ WIDEO: Horngacher zrobił z Żyłą to, czego nie był w stanie zrobić Małysz i Kruczek. Pokazał swoje drugie oblicze?