W konkursie kwalifikacyjnym w Bischofshofen Kot zajął 20. miejsce, w systemie KO zmierzy się w parze z Japończykiem Junshiro Kobayashim. Ze swojej postawy na skoczni imienia Paula Ausseleitnera nie był do końca zadowolony.
- Starałem się wgrać kolejną aktualizację, szczególnie w kwestii pozycji dojazdowej, ale aktualizacja nie zakończyła się powodzeniem. Pamięci operacyjnej nie brakuje, trzeba jednak usunąć różne stare wirusy. Długi płaski rozbieg nie sprzyja pracy nad pozycją. Już od pierwszego skoku prędkość najazdowa była bardzo niska i potem tej prędkości brakowało, żeby na dole odlecieć - tłumaczył 26-letni skoczek, jak zwykle starając się wyjaśnić technicznie niuanse skakania.
- W kwalifikacjach prędkość była lepsza, ale pozycja za bardzo wycofana. Jak dojechałem do progu nie miałem jak się z tego odbić. Trzeba znaleźć kompromis, pogodzić pracę nad prędkością z odpowiednią techniką i aktywnością pozycji - dodał.
Po zawodach w Innsbrucku, w których poważny upadek miał Richard Freitag, Kot mówił, że postara się możliwie najszybciej odszukać kogoś z niemieckiej ekipy i dowiedzieć o stan zdrowia swojego kolegi. A jak się okazało jest on na tyle kiepski, że Freitaga w ostatnim konkursie 66. TCS nie zobaczymy.
ZOBACZ WIDEO: "To, co robi Horngacher i Małysz, jest fascynujące. Takich wyników nie miał wcześniej nikt"
- Przyznam, że ciężko o przejrzyste informacje. Niemieccy koledzy mogą kryć się za zasłoną dymną, nie chcieć powiedzieć, jak jest naprawdę. Informacje które mam z różnych stron są takie, że uraz nie jest poważny, ale na pewno stłuczenia i być może jakieś lekkie naciągnięcia ścięgien uniemożliwiają mu występ w Bischofshofen - mówił zawodnik AZS-u Zakopane.
- Kiedy Richard stracił szansę na zwycięstwo w turnieju, nastąpiła zmiana priorytetów. Przed nim mistrzostwa świata w lotach i igrzyska, one są teraz dla niego najważniejsze i według mnie decyzja o wycofaniu go z turnieju jest słuszna. Wszyscy oczywiście trzymamy kciuki, żeby wrócił jak najszybciej - kontynuował.
Walkę Kamila Stocha o czwarte zwycięstwo w czwartym konkursie obecnej edycji TCS Kot określił słowami "siła złego na jednego". - Przewaga Kamila w poziomie skoków jest w tej chwili duża, ale większość rywali nie ma aż takiej presji. Oni nie mają nic do stracenia, w tej chwili przegrać z Kamilem to żaden wstyd. A wygrać z nim - wielka sprawa i przejście do historii. Widać, że niektórzy zawodnicy trochę tu odżyli. Myślę, że Stefan Kraft może być groźny. Skacze u siebie, złapał trochę więcej luzu. Ten konkurs to będzie siła złego na jednego, ale Kamil da radę - podkreślił najlepiej ubierający swoje myśli w słowa polski skoczek.