- To nie jest tak, że nie chcę skakać. Ale to kontynuowanie kariery nie ma sensu. Wielu ludzi z otoczenia chce mnie zniszczyć jako zawodnika. Jest szereg skandalicznych decyzji. Kłody są mi rzucane pod nogi od dłuższego czasu. Jestem pomijany, poniżany, traktowany gorzej niż tło - 26-latek nie szczędził mocnych słów w nagraniu.
Adam Małysz, który obecnie pełni funkcję dyrektora koordynatora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, zapoznał się z nagraniem Ziobry niedługo po jego opublikowaniu. Zaznacza, że jeśli ktoś zdecydował się wrzucić do sieci takie oświadczenie, to powinien dokładnie wszystko wyjaśnić. Tymczasem, z nagrania Ziobry, nie dowiadujemy się żadnych szczegółów.
- Postawił zarzuty bez argumentów. Niech powie dokładnie - o co chodzi? Dlaczego? Kto? Janek miał już sytuację, że po tym, jak Horngacher nie powołał go do kadry A, wrócił w czerwcu - bez żadnego treningu. A teraz znowu odszedł. Przecież to zostało wyjaśnione, było spotkanie z trenerami. On nie ma żadnych argumentów w tym momencie. Jeszcze na Pucharze Świata w Wiśle pytałem, czy wszystko w porządku. Powiedział, że tak.
Małysz nie ukrywa, że był zszokowany, kiedy dowiedział się, że Ziobro opuścił zgrupowanie kadry. - Zadzwonił do mnie Radek Zidek i powiedział o całej sytuacji. My, jako związek, musimy być konsekwentni. Jeśli zawodnik sam opuszcza zgrupowanie, to powinien być skreślony.
W oświadczeniu skoczka ze Spytkowic rzeczywiście trudno doszukać się wielu konkretów. Padają one jednak w kwestii powołania na zawody COC w Niemczech. - Skakałem po 125-126 metrów. Mój kolega Andrzej Stękała po 105-110 metrów. I ja nie dostałem powołania (...) Są równi i równiejsi. (...) Wiele osób chce mnie zniszczyć za kilka słów prawdy - wylewał żale skoczek.
- Ja nie byłem tam, nie wiem. Może ruszał z wyższego rozbiegu, może była inna przyczyna? Wiem, że Janek ma wytyczne, o ile musi się poprawić. Zaakceptował je. Tak mi Radek Zidek przekazał. A teraz ma pretensje. Tak się nie robi, jeśli wcześniej zaakceptowało się warunki - złości się Małysz.
Była gwiazda polskich skoków zakłada, że irytacja Ziobry nadal wynika z faktu odsunięcia zawodnika od kadr PZN na wiosnę. Zaznacza jednak, że sprawa była wyjaśniana, a Ziobro zadeklarował się, że zostawia ją za sobą i bierze się za pracę.
- Nikt do niego nie miał pretensji. Przecież gdyby bronił się wynikami i był na tyle dobry, to pojechałby na zawody. Nie tylko na Puchar Kontynentalny, ale też na Puchar Świata. Trzeba zacisnąć zęby i robić swoją robotę. Ale on teraz mówi, że jest dyskryminowany. Byłem zszokowany, jakich słów używał w oświadczeniu. Jakoś inni zawodnicy nie mają problemów.
Wideo Ziobry ukazało się na Facebooku 5 stycznia, na dzień przed ostatnim konkursem w Turnieju Czterech Skoczni. Małysz twierdzi, że nagranie nie mogło uderzyć w polskich skoczków, ale data jego publikacji nie jest przypadkowa.
- Teraz jest ogromne zainteresowanie skokami. Każda nowinka od razu przebija się do mediów. To było dobrze zaplanowane. Jan opuścił zgrupowanie, jak byliśmy w Innsbrucku. Proszę zwrócić uwagę na to, że Janek nie kończy kariery, tylko ją zawiesza. Czyli czeka na naszą reakcję, żebyśmy go prosili, aby wrócił.
Jaka będzie reakcja związku? - Muszę skonsultować to z prezesem. Związek na pewno wyjaśni sprawę. Nie możemy tego tak zostawić. Kwestie personalne to są sprawy trenerów. Działacze nie mogą się do tego wtrącać, bo zaraz ja, prezes czy sekretarz powie, że iksiński z jakiegoś klubu ma jechać na zawody. To trenerzy ustalają, kto ma potencjał, kto jest w odpowiedniej dyspozycji. Kiedyś to było bez kontroli, żadnych konsekwencji, a teraz wszyscy stosują się do pewnych zaleceń. Bo chcemy stworzyć system, który ma funkcjonować przez lata - podkreśla wyraźnie poirytowany Małysz.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: Tylko katastrofa mogłaby odebrać Kamilowi Stochowi zwycięstwo w TCS