45-latek, jeszcze przed piątkową rywalizacją na Heini-Klopfer-Skiflugschanze (HS235), był wymieniany wśród głównych faworytów. Pierwsza seria zmagań w Oberstdorfie potwierdziła, że Japończyka stać na wysokie miejsce.
Po locie na 218,5 metra Noriaki Kasai zajmował 6. miejsce. Kilkadziesiąt minut później o takiej pozycji reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni mógł już tylko pomarzyć.
W 2. serii piątkowego konkursu Japończyk znalazł się w grupie skoczków (wraz z Simonem Ammannem, Jernej Damjanem i Anze Semenicem), którzy trafili na silny wiatr w plecy.
Cała czwórka, przy dość niskiej wtedy belce startowej, praktycznie była skazana na porażkę. O ile Szwajcar i dwóch Słoweńców skoczyli jeszcze przyzwoicie (około 170 metrów), o tyle Kasai zupełnie nie poradził sobie z trudnymi warunkami. Zaraz po wyjściu z progu leciał bardzo nisko i zakończył skok zaledwie na 123. metrze i 50. centymetrze.
Na obiekcie mamucim to fatalny wynik, który od razu spowodował gigantyczny spadek Azjaty w klasyfikacji zawodów. Po 2 z 4 kolejek Kasai zajmuje dopiero 27. miejsce i trudno będzie mu - nawet przy świetnych skokach - awansować do najlepszej dwudziestki.
Finałową próbę 45-latka skomentował m. in. Stefan Horngacher, szkoleniowiec Biało-Czerwonych. - Nie wiem dokładnie co się stało. Widziałem, że w czasie lotu jedna narta była wyżej od drugiej. Może chodziło o to, że rozbieg był trochę wolniejszy, a może popełnił techniczny błąd. Trudno mi to ocenić.
Łącznie Japończyk w mistrzostwach świata w lotach wystartował już 11 razy. Najlepiej spisał się 26 lat temu, gdy w czeskim Harrachovie sięgnął po złoty medal w rywalizacji indywidualnej.
3. seria 25. MŚ w lotach w Oberstdorfie rozpocznie się w sobotę o 16:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch może pobić swój życiowy rekord i skoczyć dalej niż 251,5 metra