W sobotę Tande zdobył w Oberstdorfie złoty medal w zawodach indywidualnych. 23-letni skoczek od początku mistrzostw spisywał się rewelacyjnie. Był najlepszy niemal w każdej rozegranej serii, wynikiem 238,5 metra ustanowił też rekord skoczni.
- To był dla mnie idealny weekend. Od pierwszego skoku w czwartek moje skoki były naprawdę świetne, niemalże jak z automatu. Do tego jeszcze ten rekord. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać taką formę w kolejnych tygodniach - powiedział pochodzący z Narwiku zawodnik.
Tande o zdobyciu mistrzostwa świata dowiedział się w momencie ogłoszenia decyzji jury o odwołaniu czwartej, finałowej serii zawodów. Zareagował bardzo emocjonalnie. Próbował powstrzymywać łzy, ale nie był w stanie tego zrobić, ani też ich ukryć. Gdy wychodził z kolejki kursującej między górą skoczni a zeskokiem, wciąż widać było po nim ogromne wzruszenie.
- Trudno opisać to, co się wtedy ze mną działo. Każde istniejące uczucie przepływa przez twoje ciało w tym samym momencie. To było dla mnie przytłaczające i potrzebowałem trochę czasu, żeby się otrząsnąć - tłumaczył potem Norweg.
ZOBACZ WIDEO W Zębie będzie... ulica Kamila Stocha? "Musimy go uhonorować"
W niedzielę nowy mistrz świata w lotach celuje w kolejne złoto, tym razem w konkursie drużynowym. Norwegowie są jego zdecydowanymi faworytami. Nie może być inaczej, skoro indywidualnie zajęli pierwsze, piąte, ósme i dziewiąte miejsce.
- Mam nadzieję, że niedziela będzie kolejnym dobrym dniem dla lotów narciarskich. Zapowiada się zacięta rywalizacja. Mam nadzieję, że obronimy tytuł mistrzów świata, ale wiem, że ci dwaj goście i ich koledzy zamierzają utrudnić nam to zadanie - powiedział Tande, wskazując na siedzących obok niego Kamila Stocha i Richarda Freitaga, srebrnego i brązowego medalistę MŚ w Oberstdorfie.
Na koniec Tandego zapytano o wąs, który zapuścił w ostatnim czasie. Wąsy uchodzą za atrybut skoczków narciarskich z absolutnego topu - w przeszłości były znakiem rozpoznawczym Jensa Weissfloga i Adama Małysza, teraz noszą je Freitag czy Robert Johansson. Tandemu nie chodziło jednak o to, żeby się do nich upodobnić.
- Po pierwsze, nie nazwałbym tego wąsem - żartował. - Zapuściłem je raczej dla funu, żeby sprawdzić, jak będę wyglądał. Powiedziałem sobie, że nie zgolę ich, dopóki nie wygram konkursu. Zatem w niedzielę wąsy zapewne zniknie - zapowiedział najlepszy lotnik tegorocznych mistrzostw.
Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty