Szymon Łożyński: Polacy przełamali wszystkie bariery (komentarz)

Getty Images / Stanko Gruden / Na zdjęciu od lewej: Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch
Getty Images / Stanko Gruden / Na zdjęciu od lewej: Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch

Ze srebrem i brązem wracają do Polski nasi skoczkowie po mistrzostwach świata w lotach. Czy znajdzie się jeszcze ktoś, kto powie, że Biało-Czerwoni nie umieją latać? Jeśli tak będzie, to powinien swoją tezę przemyśleć co najmniej dwukrotnie.

Od razu dodam, że jeszcze przed startem rywalizacji w Oberstdorfie sam nie zakładałem tak udanych dla naszej reprezentacji mistrzostw. Wierzyłem, że Kamil Stoch indywidualnie wywalczy krążek, ale uważałem, że w drużynie Biało-Czerwoni mogą mieć duże problemy z Norwegami, Niemcami i Słoweńcami.

Daleki byłem jednak od tezy że podopieczni Stefana Horngachera nie potrafią latać. Owszem, w pierwszych lotach w bieżącym sezonie w Bad Mitterndorf nie błysnęli, ale przecież kilka miesięcy wcześniej zachwycali nas swoimi występami na mamutach.

W marcu 2017 roku w Vikersund Piotr Żyła, Maciej Kot i Kamil Stoch latali powyżej 240. metra. Kilka dni później Kamil Stoch na Velikance w Planicy poleciał na 251,5 metra i ustanowił fenomenalny rekord obiektu. Już wtedy powinniśmy raz na zawsze zapomnieć o tezie, że Polacy nie umieją latać daleko.

Takie opinie jednak wróciły jak bumerang po weekendzie w Bad Mitterndorf. Kamil Stoch i jego koledzy na szczęście znów szybko udowodnili, że potrafią latać i to jak. 30-latek z Zębu po trzech pięknych lotach wywalczył indywidualnie srebro. Dzień później z kolegami zdobył brąz. Można powiedzieć, że Polacy nawet go wyszarpali, ponieważ musieli oddać 8 dobrych i równych skoków. Rywale skakali także daleko i nikt tego krążka Biało-Czerwonym nie położył na skoczni.

ZOBACZ WIDEO MŚ w Oberstdorfie: Niemcy mają bohatera, który bije Freitaga na głowę
[color=#000000]

[/color]

Tak naprawdę to dwa medale Polaków w Oberstdorfie, mimo że nie złote, to jednak smakują jak mistrzostwo świata. Spójrzmy kto był przed Biało-Czerwonymi. W drużynówce Norwegowie i Słoweńcy, a indywidualnie Norweg Daniel Andre Tande. Są to zawodnicy z krajów, gdzie mogą trenować na nowoczesnych mamutach. W Polsce takiej skoczni nie ma, pewnie długo nie będzie, więc srebro i brąz są godne jeszcze większego podkreślenia.

Warto także zapomnieć raz na zawsze, że Biało-Czerwoni nie potrafią latać. Wręcz przeciwnie, radzą sobie w tym elemencie świetnie. Złamali już wszelkie bariery. Potrafią dobrze i daleko skakać na każdej skoczni oraz w dobrych i trudnych warunkach. Dlatego ze spokojem oczekuję igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Będzie dobrze, a moim zdaniem nawet bardzo dobrze.

Szymon Łożyński

Komentarze (8)
avatar
docek
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na mamutach jest zakaz trenowania panie znawco redaktorze :) 
Bajpas
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zlitujcie się. Wszyscy dobrze wiemy, że gdyby nie dwa popsute skoki zawodników z kadry Niemiec, to Polacy wracaliby do domu bez medalu. Polacy skakali przede wszystkim bardzo równo, a żaden z n Czytaj całość
avatar
Tomasz Borowiecki
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zdjęcie w artykule nie z tego wydarzenia. Więcej profeski pismaki 
VIGGEN
21.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
POLACY SĄ PRZEDE WSZYSTKIM DOBRYMI KUMPLAMI KAMIL REJ WODZI I NIKOMU TO NIE PRZESZKADZA KAŻDY Z NICH WNOSI COŚ SZCZEGÓLNEGO DO JEDNEJ EKIPY DOKŁADNIE TO WIDAĆ ŻE SĄ JAK PIĘŚĆ Z RÓŻNYMI PALCAMI