Willingen Five: Kamil Stoch uspokoił. I rozbudził apetyty

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Katastrofalny skok w Zakopanem okazał się tylko wpadką, nie zwiastunem spadku formy. Kamil Stoch wygrał kwalifikacje i jest najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w Willingen. Przy okazji, zrobił pierwszy krok ku solidnemu zastrzykowi pieniędzy.

Sytuacja opanowana. Stoch uspokoił siebie, trenerów i kibiców. W Willingen skakał na poziomie sprzed potknięcia na Wielkiej Krokwi (108,5 metra, 38. miejsce - przyp. red.). Wygrał pierwszy trening, w drugim Stefan Horngacher chyba przekombinował z obniżaniem belki i w trudnych warunkach Polak wpadł w turbulencje, zakończone przyspieszonym lądowaniem. Wtedy jeszcze zasiał ziarno niepokoju. Po kwalifikacjach rozwiał wątpliwości.

Skoczył tak, jak nas do tego przyzwyczaił. 142,5 metra i zwycięstwo w eliminacjach. Tym razem wygrana pociągnęła za sobą dodatkowe konsekwencje. Stoch wystartuje w sobotę w specjalnym plastronie, bowiem został liderem "Willingen Five", imprezy, która urozmaica tegoroczny weekend na Muehlenkopfschanze. Pięć skoków - kwalifikacyjny i cztery konkursowe - liczą się do klasyfikacji zawodów. Na igrzyska w Pjongczang można polecieć znacznie bogatszym. Zwycięzca zgarnie 25 tys. euro.

"Willingen Five" na razie niespecjalnie rozgrzewa, cała uwaga koncentruje się na formie Polaków i ich rywali. Niemieckie konkursy to zawsze doskonały prognostyk przed imprezą mistrzowską. Kto wygrywał na Muehlenkopfschanze, ten prawie zawsze wracał z medalem. Dobrze wie o tym Stoch, przed podwójnym ozłoceniem w Soczi dwa razy najlepszy na jednej z największych skoczni "niemamucich".

Reszta stawki nie zamierza ułatwiać Polakowi zadania. Richard Freitag cały czas siedzi Stochowi na końcach nart, przegrywa nieznacznie. Infekcja pokarmowa nie osłabiła Daniela Tandego, mocni są jego koledzy z norweskiej kadry. Do ataku szykuje się młodsza słoweńska fala (Tilen Bartol) z odrobinę starszym Anze Semeniciem, sensacyjnym triumfatorem z Zakopanego. Do podium aspirują pozostali Polacy, głównie Stefana Hula.

ZOBACZ WIDEO Starty w Willingen zagrożeniem dla formy w Pjongczang? Tajner wyjaśnia

Owszem, Dawid Kubacki też skakał świetnie w próbnych seriach, w kwalifikacjach pechowo trafił na bardzo niekorzystne warunki i spadł na 130. metr, ale to raczej Hula robi lepsze wrażenie. Bardzo powtarzalny, dwa razy przekroczył 140 metrów. W 31-latku ze Szczyrku siedzi zadra z Zakopanego. Otarł się o pierwsze podium Pucharu Świata, ale skoro prowadził po pierwszej serii, to trudno brać ten wynik za ogromny sukces. W najstarszym z kadrowiczów drzemią większe możliwości.

Zgodnie z prognozami, wiatr przeszkadzał jedynie chwilami i kwalifikacje rozegrano w porównywalnych warunkach. Bardzo zbliżone podmuchy, do 2 m/s, przewidziano na sobotę.

Sobotni konkurs Pucharu Świata w Willingen (3.02.2018):

15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursowa

Komentarze (0)