Mimo świetnych skoków Stocha, polska drużyna w sobotę zajęła czwarte miejsce. - Nie da się przyzwyczaić do wygranych czy bycia na podium. Zawsze trzeba walczyć do samego końca. Każdy dawał z siebie wszystko. Walczyliśmy jak lwy. Inni jednak okazali się lepsi - mówi Stoch.
Polak przyznał, że wiatr był zmienny, jednak bardziej pod względem siły niż kierunku. Zawody uznał za sprawiedliwe.
Tegoroczny mistrz olimpijski zaznacza, że lądowanie po odległościach, jakie uzyskał (248,5/244,5 m) jest problematyczne. - Spadam z dosyć dużej wysokości. Inni zawodnicy lecą trochę niżej, więc łatwiej im podejść do lądowania. Ale dajemy radę. Każdy lot w okolice 250 metrów cieszy. Chciałem dolecieć do zielonej plamki. Tam, gdzie jest placyk z choinek - żartuje Stoch, który po konkursie drużynowym był w świetnym nastroju.
Brak znaczącego zmęczenia sezonem zawdzięcza przede wszystkim sztabowi trenerskiemu, konsultantom trenerów, jak również własnej pracy. - Dzięki trenerom mogłem się przygotować, jak najlepiej. Do końca sezonu mogę czuć się dobrze.
Jak Stoch ma zamiar świętować znakomite skoki w Planicy? Pod Kranjską Gorą panuje piknikowy nastrój. Kiełbaska? Piwo? - Jeszcze się zastanowię. Do tego zostało trochę czasu.
Dawid Góra z Planicy
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz o Horngacherze: Wszyscy czekamy