Szymon Łożyński: Doczekaliśmy się! Panowie, oby tak zimą (komentarz)

Getty Images / Na zdjęciu: Walter Hofer
Getty Images / Na zdjęciu: Walter Hofer

W końcówce Letniego Grand Prix 2018 kilka decyzji światowej federacji narciarskiej zaskakuje na plus. To dobry prognostyk przed zimą. Jeśli i w Pucharze Świata szefowie FIS będą konsekwentni, skoki narciarskie wreszcie mogą zmienić się na lepsze.

Zaczęło się od kongresu FIS w Zurychu. Na nim szefowie federacji pokazali Norwegom, głównej potędze w skokach, że wreszcie w tej dyscyplinie może nie być równych i równiejszych. Skoro organizatorzy zawodów w Vikersund nie dokonali wymaganych poprawek na mamucie, po prostu odebrali im prawo do przygotowania zawodów w sezonie 2018/2019.

Kilka dni później Norwegowie dostali ostrzeżenie już w sportowej rywalizacji. Po dłuższej nieobecności w Letnim Grand Prix podopieczni Alexandra Stoeckla przyjechali na finał do Klingenthal, by sprawdzić swoją formę na tle rywali. Najprawdopodobniej przygotowali nowości w swoich kombinezonach i chcieli sprawdzić, na ile będą mogli sobie pozwolić w zimowym Pucharze Świata.

FIS szybko pogroził im jednak palcem. We wtorek, w kwalifikacjach do środowego konkursu, zdyskwalifikowani zostali dwaj najlepsi skoczkowie z tego kraju Daniel Andre Tande i Robert Johansson. Obaj nie przeszli kontroli sprzętu na górze skoczni i nawet nie mogli oddać swojej próby w eliminacjach.

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w skokach narciarskich wreszcie zaczęło dziać się lepiej. Federacja swoimi ostatnimi działaniami zaczyna pokazywać, że wszyscy w tej dyscyplinie mogą być traktowani tak samo, bez względu na to czy reprezentują kraj, który jest potęgą, czy kraj, w którym skoki są dyscypliną niszową.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Piękne słowa kapitana na konferencji. "Trener dużo mówi, ale mówi dobrze"

Żeby jednak nie było za słodko, musimy pamiętać, że to tylko letni sezon. Jeśli szefowie światowej federacji narciarskiej będą przy kontroli sprzętu tak samo konsekwentni zimą, będziemy mogli powiedzieć, że w skokach nie ma już równych i równiejszych.

Nie chcemy już oglądać obrazków, gdy zawodnicy na belce startowej rozciągają swój kombinezon, a jury w ogóle na to nie reaguje. Praca sędziów w Letnim Grand Prix daje nadzieję, że takie obrazki znikną już w najbliższej edycji Pucharu Świata.

Szymon Łożyński

Źródło artykułu: