- Tajemnic się nie zdradza. Może powiem na wiosnę - stwierdził z uśmiechem na ustach Piotr Żyła w rozmowie z dziennikarzem portalu skijumping.pl.
Jeszcze kilka miesięcy temu trudno było uwierzyć, że wiślanin znów będzie skoczkiem ścisłej światowej czołówki. Na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu 31-latek był tylko rezerwowym, a w Pucharze Świata dobre starty przeplatał słabszymi. Do tego u drużynowego mistrza świata pojawiły się problemy osobiste.
Z kłopotów Piotr Żyła wyszedł jednak silniejszy. Od początku tegorocznego letniego sezonu imponował formą. Łącznie trzy razy stanął na podium, w tym raz na jego najwyższym stopniu. W klasyfikacji generalnej cyklu przegrał tylko z Rosjaninem Jewgienijem Klimowem i Niemcem Karlem Geigerem. Co najważniejsze, 31-latek widzi, że praca z trenerem Horngacherem znów przynosi efekty i nie musi kombinować przed nowym sezonem Pucharu Świata.
O ile skoki wiślanina są znów na wysokim poziomie, o tyle w mediach brązowy medalista mistrzostw świata z Lahti jest zdecydowanie mniej widoczny. Dlaczego?
- Nie lubię gadać (śmiech). Po prostu wolę nie stwarzać sobie niepotrzebnej presji - krótko odpowiedział skoczek.
Teraz Piotra Żyłę i pozostałych polskich skoczków czekają ciężkie treningi przed nowym sezonem Pucharu Świata. Kolejna edycja walki o Kryształową Kulę rozpocznie się w piątek 16 listopada na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Tego dnia zaplanowano kwalifikacje do konkursu indywidualnego.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Tomasz Mackiewicz miał wspaniałą wizję, ale był postrzegany krytycznie