Piotr Żyła nie zakwalifikował się do drugiej serii. Jego skok na odległość 113,5 metra był zdecydowanie słabszy niż można było się spodziewać po Polaku. Dawid Kubacki, choć po pierwszej serii zajmował dziesiątą pozycję, ostatecznie uplasował się na 18. lokacie. Stefan Hula był 30., a Kamil Stoch piąty.
- Stefan Kraft w piątek wygrał ze wszystkimi europejskimi skoczkami, a przecież w poprzednim konkursie oddał fatalny skok. Nie można oduczyć się skakania w jeden dzień. Skoczkowie cały czas szukają formy. Kobayashi złapał powtarzalność, skacze jak nakręcony. Stoch natomiast idzie w górę. Horngacher cały czas mówi o złapaniu powtarzalności i zapewne tego szukają Polacy - tłumaczy Graf.
Były skoczek, działacz i jeden z pierwszych zawodników, którzy stosowali styl "V", szuka też tajemnicy sukcesu Kobayashiego. Stawia na kombinezon. Japończycy skaczą w kombinezonach, które były szyte w Norwegii i wcześniej dostęp do nich mieli wyłącznie skoczkowie ze Skandynawii. - To może mieć duży wpływ na skoki. W piątek Kobayashi skakał płynnie, wykonał wiele dobrej pracy, ale nie na tyle, żeby zwyciężyć aż taką przewagą - podkreśla Graf.
Byłemu skoczkowi nie podoba się także decyzja sędziów o podniesieniu belki przed skokiem m.in. Stocha. - Nie wiem dlaczego tak zadecydowano. Przecież przez to automatycznie spadły mu punkty. Natomiast to, że Kobayashi skakał z niższej belki, rozumiem, bo Japończyk mógł nawet przeskoczyć skocznię.
Graf uspokaja jednak ws. formy reprezentantów Polski. Wciąż nie ma o co się martwić. Wszystko powinno na czas wrócić do normy. - Do mistrzostw świata pozostało jeszcze sporo czasu i wiele może się stać. Może Polacy właśnie na najważniejszą imprezę w sezonie przygotują petardę? Wierzę w nich.
ZOBACZ WIDEO Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"