- Czuję się w porządku. Aczkolwiek trochę nie do końca to jeszcze wszystko jest tak, jak być powinno. Uważam, że mogę skakać lepiej - podkreślił Kamil Stoch w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.
Piątkowe skakanie w Predazzo trzykrotny mistrz olimpijski rozpoczął od przeciętnej próby na 120. metr w pierwszym treningu. W kolejnym było już lepiej (126,5 metra). Najdłuższy skok 31-latek oddał w kwalifikacjach, w których doleciał - w bardzo dobrym stylu - do 129. metra (5. pozycja).
- Tak mi się wydaje, że ten skok eliminacyjny był lepszy niż treningowe. Trener zweryfikuje jednak moje słowa - dodał z uśmiechem szósty skoczek 67. Turnieju Czterech Skoczni.
Dla Stocha skocznia w Predazzo jest bardzo szczęśliwa. Sześć lat temu wywalczył na niej swój jedyny tytuł indywidualnego mistrza świata oraz z kolegami zdobył brąz w rywalizacji drużynowej. Rok wcześniej był także najlepszy w konkursie PŚ na tym obiekcie.
ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"
- Zawsze lubię tutaj wracać. Wiem, co wydarzyło się w Predazzo w 2013 roku. Skocznię też bardzo lubię. Szkoda, że nie przywiozłem tutaj lepszej dyspozycji, ale zrobię wszystko co w mojej mocy - zadeklarował podopieczny Stefana Horngachera, dając do zrozumienia, iż powalczy w sobotę o czołowe miejsce.
Skocznia w Predazzo jest już jednym z niewielu obiektów w Pucharze Świata na którym nie ma torów lodowych. Zawodnicy rozpędzają się do progu po naturalnym rozbiegu.
- Jest trochę inaczej. Te tory nie są tak idealnie równe. Przypomina to trochę rodeo. Musimy być po prostu bardziej skoncentrowani i zrobić wszystko co potrafimy, żeby dobrze dojechać do progu - opisał Kamil Stoch.
Początek sobotniej pierwszej serii o 16:00. Godzinę wcześniej odbędzie się seria próbna. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.