Po sobotnim konkursie drużynowym w Zakopanem, w którym Polacy zajęli trzecie miejsce, nastąpiła dość nietypowa jak na telewizyjny wywiad wymiana zdań pomiędzy Stochem a Jabłońskim. Dziennikarz zapytał o rekord skoczni, ustanowiony przez Dawida Kubackiego w drugiej serii wynikiem 143,5 metra. Przed zawodami rekordzistą Wielkiej Krokwi był Kamil Stoch (141,5 metra).
- Rozumiem Kamilu, że nie masz nic przeciwko temu, że ci Dawid ten rekord odebrał? - powiedział Jabłoński.
- Nie, nie. Nie miałbym nic przeciwko, gdybym w ogóle nie musiał rozmawiać - odparował Stoch.
- Może troszkę jednak porozmawiamy. Wiem, że ty lubisz czasem nas tak ugryźć. Mnie szczególnie mam wrażenie. No dobrze, gratulacje po prostu - kontynuował dziennikarz.
- Nie chcę być złośliwy, tak że spokojnie - odpowiedział trzykrotny mistrz olimpijski.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że komentarz Stocha dotyczył raczej ogólnie konieczności udzielania wywiadów po konkursie, niż niechęci do konkretnego dziennikarza. 31-latek z Zębu należy do sportowców całkowicie pozbawionych "parcia na szkło" i w przeszłości wielokrotnie podkreślał, że ze wszystkich obowiązków związanych z jego zawodem te medialne męczą go najbardziej. Jednocześnie jako profesjonalista Stoch rozumie znaczenie kontaktów z mediami i dlatego sumiennie się z tych obowiązków wywiązuje.
- Generalnie cały dzień czułem się bardzo dobrze, ale popełniałem błędy, zwłaszcza w tym drugim skoku, których do końca jeszcze nie rozumiem. Mam jednak nadzieję, że razem z trenerem przeanalizujemy to, co się wydarzyło i znajdziemy rozwiązanie - mówił lider polskiej kadry po sobotnim konkursie. - Mamy mocną całą drużynę, nie tylko naszą czwórkę, ale całą szóstkę plus zaplecze. Walczymy o to, żeby skakać coraz lepiej. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, ale czasem potrzebny jest taki słabszy czas, żeby później było lepiej. Oczywiście to nie dotyczy Dawida - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Świata w cieniu tragedii. Zakopane upamiętniło Pawła Adamowicza
Poziom pytań jest żenujący, a powinno się więcej wymagać dziennikarzy (bo im za to płacą) niż od sportowców bo im płacą za osiągnięcia nie wypow Czytaj całość