W pierwszej serii Kamil Stoch skoczył 214,5 metra i zajmował piąte miejsce. Do liderującego Ryoyu Kobayashiego tracił jednak tylko 2,3 punktu. W rundzie finałowej trzykrotny mistrz olimpijski wyraźnie przeleciał zieloną linię. Wylądował na 227,5 metrze (209,8 punktu za skok) i pozostało mu czekać na cztery ostatnich zawodników w konkursie.
Piotr Żyła, Jakub Wolny i Jewgienij Klimow oddali niezłe próby, ale nie wyprzedzili Stocha. Z kolei Kobayashi zepsuł skok i ostatecznie uplasował się dopiero na 9. pozycji.
Ten skok zapewnił Stochowi zwycięstwo:
The winner: Kamil Stoch's second jump in Sunday's FIS World Cup competition in #Oberstdorf, Germany!#skijumping #skiflying #FISskijumping pic.twitter.com/RbnWgbaWua
— FIS Ski Jumping (@FISskijumping) 3 lutego 2019
Co ciekawe, powyższy lot 32-latka wcale nie był najlepszym w niedzielnym turnieju. W drugiej serii metr dalej skoczył Dawid Kubacki (211 punktów za skok), który z 7. miejsca po pierwszej rundzie wskoczył na podium za Stochem i Klimowem.
Dwóch Polaków odebrało nagrody, ale podczas ceremonii czekała na nich niemiła niespodzianka. Organizatorzy odegrali bowiem wyraźnie spowolnionego "Mazurka Dąbrowskiego".
Dla Stocha było to dopiero pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata w tym sezonie, ale w karierze ma na koncie już 32. takie wygrane. W historycznej klasyfikacji polski skoczek z Zębu jest na 6. miejscu i goni kolejną legendę.
ZOBACZ WIDEO: Stefan Horngacher kolejnym trenerem niemieckich skoczków? Sven Hannawald zabrał głos