Podczas środowego treningu Thomas Aasen Markeng wylądował na 103. metrze i nie zdążył wyhamować na tzw. przeciwstoku. Wyleciał poza bandę reklamową i plecami uderzył o metalowe barierki. Skończyło się tylko na strachu i kilku siniakach. Dla mistrza świata juniorów był to debiut na skoczni Bergisel w Innsbrucku.
Na tę sytuację błyskawicznie zareagował dyrektor FIS ds. skoków narciarskich, Walter Hofer. - Doszło do takiego wypadku i biorę na siebie odpowiedzialność. Podjęliśmy działania, które mają chronić zawodników. Zainstalowana została siatka bezpieczeństwa, która ma pomóc w takich sytuacjach - powiedział Hofer cytowany przez austriackie media.
Norweg ma nauczkę na przyszłość. Wie, że nie może już zbyt nonszalancko reagować po nieudanym skoku. - To był zły skok, zły start. Testowałem nowy sprzęt i skończyło się to tym, że przeleciałem nad bandą. Wszystko ze mną w porządku, ale rano mogę być nieco obolały - powiedział Markeng w rozmowie z "VG".
To nie pierwszy taki przypadek w tym roku na skoczni w Innsbrucku. Podobny wypadek na początku stycznia zaliczył Sabyrżan Muminow. Kazach przeleciał przez bandę również na skoczni Bergisel podczas treningu w ramach Turnieju Czterech Skoczni.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Spięcia z Adamem Małyszem? Rafał Marton miał na nie sposób