- Kamil (Stoch - przyp. red.) ma bardzo powtarzalne cieszynki. Czasami fotografowie proszą mnie: "Powiedz, żeby on te całusy do żony przestał wysyłać, bo już mamy tyle takich samych zdjęć" - żartował fotoreporter serwisu skijumping.pl Tadeusz Mieczyński w rozmowie z Ewą Bilan-Stoch.
Żona lidera kadry Polski w skokach narciarskich na MŚ Seefeld 2019 pracuje jako reporterka Eurosportu. Pani Ewa sama lubi sięgać po aparat fotograficzny, więc z dużym zainteresowaniem przyjrzała się bliżej pracy fotoreportera.
Mieczyński pokazał m.in. jak robić zdjęcia zawodnikom i jednocześnie nie naruszać ich strefy prywatności. Opowiedział o tajnikach swojej pracy. - Z fotografią na skokach to jak z samymi skokami. Że niby to samo, ale szukamy tych emocji i jednak każdy konkurs jest inny - trafnie zauważyła Bilan-Stoch.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze
ZOBACZ: MŚ w skokach 2019. Bezradni Polacy bez medalu! Niemcy znokautowali rywali >>
- Samo robienie zdjęć na skoczni to czysta przyjemność w porównaniu do tego, ile tej pracy jest jeszcze po zawodach. Często kończy się o 3 nad ranem - zdradził fotoreporter. - To trochę jak u zawodników, na skoczni widać tylko niewielki fragment ich pracy - podsumowała małżonka naszego trzykrotnego mistrza olimpijskiego.
Przypomnijmy, że Bilan-Stoch podczas zawodów indywidualnych na skoczni w Innsbrucku zrobiła świetne zdjęcie "bohaterowi dnia", którym został zdobywca brązowego medalu - Szwajcar Killian Peier - więcej TUTAJ.
Jak naiwne dzieciaki piszecie o normalnych sprawach, jakby to były cuda na kiju dla przygłupów....
Widać ile sami wiecie i jakimi pierdołami karmicie ludzi. Czytaj całość