[b]
Z Innsbrucka - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty[/b]
Polscy skoczkowie przyjechali na mistrzostwa świata jako główni faworyci konkursu drużynowego, jednak na skoczni Bergisel w Innsbrucku od początku nie spisywali się najlepiej. Jak zawsze mocny był Kamil Stoch, nieźle prezentował się Dawid Kubacki, ale już Piotr Żyła, Jakub Wolny i Stefan Hula skakali bardzo nierówno i więcej mieli prób przeciętnych i słabych, niż dobrych.
W sobotnim konkursie indywidualnym żaden z naszych reprezentantów nie stanął na podium, a miejsce w pierwszej dziesiątce zajął jedynie Stoch. To nie był dobry prognostyk przed "drużynówką". Obawialiśmy się już nawet nie o to, czy Polacy obronią wywalczony w Lahti tytuł mistrzów świata, a czy w ogóle zdobędą medal. Jak się okazało, te obawy były uzasadnione.
Czytaj także: Piotr Żyła bez medalu, ale w bojowym nastroju. "Będę walczyć"
Biało-Czerwoni zakończyli zawody na czwartej pozycji. Wygrali, z ogromną przewagą, Niemcy, drugie miejsce zajęli Austriacy, a trzecie Japończycy. Do brązowych medalistów nasi skoczkowie stracili 11,1 punktu.
ZOBACZ WIDEO Stefan Horngacher kolejnym trenerem niemieckich skoczków? Sven Hannawald zabrał głos
- Może nie jesteśmy rozczarowani, ale niedosyt jest ogromny. Każdy z nas robił co mógł, tym razem wystarczyło to tylko i aż na czwarte miejsce. Poziom był niesamowicie wysoki. Tu nie ma słabeuszy, popatrzmy, gdzie są teraz Norwegowie, którzy na igrzyskach w Pjongczangu zdobyli złoto (zakończyli zawody na 5. miejscu
- przyp. WP SportoweFakty). Uważam jednak , że było nas stać na medal. Taki jest sport, trzeba przyjąć ten wynik i przełknąć gorzką pigułkę - powiedział po konkursie Kamil Stoch.
Lider polskiej kadry przyznał, że niedzielne zawody były dla niego szczególnie trudne. - Po pierwszej serii miałem świadomość, że potrzebujemy super skoków w drugiej rundzie, żeby walczyć o medal. Ja na tę chwilę nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Mój drugi skok nie był taki, jak bym chciał. Trochę go spóźniłem i przez to zabrakło dobrej prędkości w locie. Nie było tragedii, ale do medalu potrzebowaliśmy, żeby ten skok był super - tłumaczył.
Czytaj także: Stefan Kraft zaskoczony brakiem medalu dla Polaków
- Czasami się zdarza, że w ekstremalnie trudnych sytuacjach wychodzi komuś skok życia, ale niestety mi tym razem taki nie wyszedł - dodał 31-letni zawodnik z Zębu. Przyznał też, że nie jest w takiej formie, w jakiej chciałby być na mistrzostwach świata.
- Czegoś ewidentnie brakowało, ale trudno jest w tym momencie stwierdzić czego. Nie chcę mówić o tym na gorąco, bo moje słowa mogą okazać się totalną nieprawdą. Jako drużynę stać nas na dużo więcej. Walczyliśmy do końca, więcej się zrobić nie dało. Chciałbym podziękować naszym kibicom za wsparcie. Oni zasługują na złote medale - podkreślił Stoch.
Ostatnią szansę na medal polscy skoczkowie będą mieć w piątek, w zawodach na skoczni normalnej (HS 109). - To nie jest koniec. Od poniedziałku otwieramy nowy rozdział - zaznaczył wicelider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- Trzeba wyciągnąć wnioski, sprawdzić co da się zrobić lepiej i dalej pracować. Nie uważam, że był jakiś błąd w przygotowaniach. Tak po prostu czasami jest. Może się okazać, że ta szczytowa forma przyjdzie za tydzień, a może nie przyjść w tym sezonie w ogóle - przyznał najbardziej utytułowany polski skoczek narciarski.