Po pierwszej serii konkursu na normalnej skoczni niemieccy kibice mieli pełne prawo liczyć na kolejny medal ich skoczków podczas mistrzostw świata w Seefeld. Drugie miejsce zajmował przecież Karl Geiger.
W drugiej kolejce sytuacja wywróciła się jednak do góry nogami. Sensacyjnym złotym medalistą został 27. na półmetku Dawid Kubacki, srebro przypadło Kamilowi Stochowi, który po pierwszej serii był 18. Na trzecie miejsce wskoczył Stefan Kraft, awansując z 10. miejsca.
Nikt z czołówki nie był w stanie doskoczyć w pobliże punktu K. W końcówce warunki na skoczni zrobiły się fatalne. Nie dość, że wiał mocny wiatr w plecy, to jeszcze zawodnikom utrudniał zadanie śnieg.
Stefan Horngacher w szoku po piątkowym konkursie
Geiger spadł ostatecznie na 18. miejsce i był wściekły na jury, że pozwoliło na dokończenie konkursu w takich warunkach. - W drugiej serii miałem słabszą prędkość na progu o 2 km/h. To niesprawiedliwe. Z pogodą nie wygrasz, ale ten konkurs został dokończony na siłę - ocenił niemiecki skoczek.
Mniej krytyczny był złoty medalista z dużej skoczni, Markus Eisenbichler. - Warunki w drugiej serii były bardzo trudne, dla wielu aż brutalne. Nie było to jednak niesprawiedliwe, bo w pierwszej serii było na odwrót - skomentował.
"Zachowanie jury było dziwne". Ekspert mówi wprost
ZOBACZ WIDEO Kubacki o mistrzostwie świata: "W życiu bym się nie spodziewał. Jest tyle emocji, że aż odcina"