Po raz pierwszy w historii Polska wystawiła drużynę w konkursie mieszanym. Przed zawodami nie mieliśmy oczekiwań medalowych. Oceniając realnie, celem dla Biało-Czerwonych był awans do finałowej serii, czyli miejsce w ósemce. Każdą pozycję lepszą niż ósma można już było rozpatrywać w kategoriach sukcesu.
Tymczasem po pierwszej serii oczekiwania można jednak było trochę zweryfikować. W premierowej kolejce polski zespół spisał się lepiej niż mogliśmy oczekiwać. Kinga Rajda rozpoczęła od niezłej próby na 91,5 metra, po której nasza reprezentacja zajmowała 8. miejsce.
Kilka minut później Dawid Kubacki odpalił sportową bombę. Świetnie trafił w próg, wykorzystał mocny wiatr pod narty i uzyskał aż 112 metrów. Ustanowił nowy rekord normalnej skoczni w Seefeld i wyprowadził Polskę na 5. miejsce. Kamila Karpiel, już w słabszych warunkach skoczyła tyle samo co koleżanka z kadry, czyli 91,5 metra. Z tej odległości 17-latka i tak mogła być zadowolona, bowiem zaraz po wyjściu z progu popełniła błąd. Ustabilizowała jednak sylwetkę, przekroczyła 90. metr i utrzymała dla Polski miejsce w najlepszej szóstce.
ZOBACZ WIDEO Kubacki o mistrzostwie świata: "W życiu bym się nie spodziewał. Jest tyle emocji, że aż odcina"
Oczywiście Kamil Stoch nie zawiódł. Gdy słońce zaszło za skocznię, dla ostatniej grupy pierwszej serii zmieniły się już warunki. Wiatr był w plecy i skoczkom nie było łatwo o dalekie odległości. Aktualny wicemistrz świata świetnie poradził sobie jednak z niekorzystnym wiatrem. Wylądował na 100. metrze i przesunął polską reprezentacje z 6. na sensacyjną 3. pozycję.
Do medalu była jednak jeszcze i tak daleka droga. Sklasyfikowane za Biało-Czerwonymi drużyny Norwegii, Japonii, Słowenii i Rosji nie traciły do naszej kadry zbyt wiele. Jedno było pewne, te pięć reprezentacji rozstrzygnie między sobą walkę o brąz. Z kolei batalia o złoto była zarezerwowana dla Austrii i Niemiec. Te dwa zespoły już na półmetku sobotniej rywalizacji miały ponad 45 punktów przewagi nad trzecią Polską.
Czytaj także: Szymon Łożyński: Przegrywać też trzeba umieć. Jeden Norweg nie potrafi
Na początku finałowej serii zadaniem dla Kingi Rajdy było oddać skok powyżej 90. metra i nie stracić zbyt wiele do na razie mocniejszych rywalek. Polka wykonała swoją pracę znakomicie. Skoczyła na 97. metr. Co prawda Biało-Czerwoni spadli na 7. miejsce, ale co najważniejsze do trzecich Norwegów tracili niespełna 12 punktów.
W drugiej grupie znów bardzo daleko poleciał Kubacki. Tym razem nowotarżanin wylądował na 110. metrze. Wydawało się, że Polacy wrócą po tak świetnej próbie 28-latka na wirtualne podium, ale tak się nie stało. Trudno to wytłumaczyć, ale mimo dobrego lądowania Kubacki dostał noty po 17,5 oraz 18 punktów. Słabsze oceny oraz odjęte punkty za lekki wiatr pod narty spowodowały, że nasza reprezentacja zajmowała na półmetku finałowej serii 5. miejsce, ze stratą 1,8 punktu do czwartej Słowenii oraz 4,2 punktu do cały czas trzeciej Norwegii.
Kluczowe dla losów konkursu okazały się skoki kobiet w trzeciej grupie. W niej Kamila Karpiel wylądowała na 97. metrze. To była bardzo dobra próba, tyle że rywalki skakały dalej. Nika Kriznar uzyskała aż 108,5, a Maren Lundby 105,5 metra. Tym samym przewaga trzeciej Norwegii i czwartej Słowenii nad Polską powiększyła się do ponad 25 punktów. Biało-Czerwonych wyprzedziła jeszcze Japonia (ale zaledwie o 0,2 punktu) za sprawą skoku Sary Takanashi na 99,5 metra.
W ostatniej grupie Kamil Stoch zrobił co mógł. Przy wietrze w plecy, w pięknym stylu, uzyskał 105,5 metra. To nie wystarczyło jednak, żeby Polacy mogli jeszcze poprawić i tak dobre 6. miejsce. Na takiej właśnie lokacie nasza reprezentacja zakończyła sobotnie zmagania. Niestety dla polskich kibiców, w samej końcówce zawodów rekord skoczni Dawidowi Kubackiemu odebrał Ryoyu Kobayashi.
Czytaj także: Stefan Horngacher był wściekły po pierwszej serii piątkowego konkursu. Wszyscy go szukali
Japończyk długo musiał czekać na belce na swoją drugą próbę. Gdy już ruszył, nadal miał lekki wiatr pod narty i znakomicie to wykorzystał. Azjata uzyskał 113 metrów i o metr poprawił rekord obiektu. Tak wspaniała odległość lidera PŚ nie dała jednak Japonii medalu. Azjaci zakończyli konkurs na 5. lokacie.
Z brązu cieszyli się natomiast Norwegowie. W decydującym skoku Andreas Stjernen spisał się lepiej od Petera Prevca (102 do 100,5 metra) i obronił miejsce na podium dla swojej kadry. Srebrem musieli zadowolić się Austriacy. Gospodarze na pewno mieli apetyt na złoto, ale w sobotę Niemcy byli nie do pokonania. Prowadzili już na półmetku i w finale nie tylko obronili, ale jeszcze powiększyli przewagę. Ostatecznie Katharina Althaus, Juliane Seyfarth, Karl Geiger i Markus Eisenbichler sięgnęli po złoto z przewagą 22,3 punktu nad Austrią.
Mikst zakończył rywalizację skoczków i skoczkiń na MŚ 2019. Polacy wracają do kraju ze złotem Dawida Kubackiego i srebrem Kamila Stocha z konkursu indywidualnego na normalnej skoczni w Seefeld. Teraz przed skoczkami końcówka Pucharu Świata. Już w piątek 8 marca rozpocznie się 3. edycja bardzo wyczerpującego norweskiego turnieju Raw Air.
Wyniki konkursu drużyn mieszanych na MŚ w Seefeld:
Miejsce | Reprezentacja | Łączna nota |
---|---|---|
1. | Niemcy | 1012,2 |
2. | Austria | 989,9 |
3. | Norwegia | 938,4 |
4. | Słowenia | 930,8 |
5. | Japonia | 928,6 |
6. | Polska | 914,9 |
7. | Rosja | 896,2 |
8. | Włochy | 801,4 |
9. | Czechy | 374,4 |
10. | USA | 364,9 |
11. | Finlandia | 354,8 |
12. | Kazachstan | 339,9 |
13. | Rumunia | 311,1 |
Indywidualne wyniki Polaków i Polek w sobotnim konkursie mikstu:
Zawodnik/zawodniczka | Odległości | Łączna nota |
---|---|---|
Dawid Kubacki | 112/110 | 265,4 |
Kamil Stoch | 100/105,5 | 253,2 |
Kamila Karpiel | 91,5/97 | 202,2 |
Kinga Rajda | 91,5/97 | 194,1 |