Z Seefeld - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
Evensen, swego czasu znakomity specjalista od lotów narciarskich (rekord życiowy 246,5 metra) po piątkowym konkursie mistrzostw świata w Seefeld na normalnej skoczni stwierdził, że Kubacki powinien spokojniej demonstrować swoją radość ze złotego medalu, gdy prowadzący po pierwszej serii Ryoyu Kobayashi zepsuł swój drugi skok. Nasz reprezentant wyrzucił wówczas ręce w górę, a chwilę później cieszył się razem z kolegami z kadry.
Zdaniem Evensena, obecnie eksperta telewizji NRK, ze względu na sposób, w jaki Kubacki wygrał (awans z 27. na 1. miejsce zawdzięczał nie tylko swojemu znakomitemu skokowi, ale też pogarszającym się z każdą minutą warunkom), powinien był okazać więcej szacunku pokonanym.
Czytaj także: MŚ w skokach 2019. Kamil Stoch widzi potencjał w polskich skoczkiniach. "W ich wieku nie kwalifikowałem się do zawodów"
Polski mistrz świata odniósł się do opinii Norwega po sobotnim konkursie mieszanym.
- Znam człowieka, ale o który dokładnie moment mu chodziło? - dopytywał. - Cóż, ja generalnie nie umiem się cieszyć. Widocznie mój błąd. Nie da się kontrolować swojego zachowania, gdy zdobywa się złoto mistrzostw świata. Co więcej mogę wam powiedzieć? - wzruszył ramionami 28-letni zawodnik Wisły Zakopane.
ZOBACZ WIDEO Kubacki o mistrzostwie świata: W życiu bym się nie spodziewał. Jest tyle emocji, że aż odcina
- Podejrzewam, że piątkowy konkurs będzie się jeszcze gdzieś tam odbijał czkawką. Wydaje mi się jednak, że w konkursie mieszanym pokazaliśmy z Kamilem, jak potrafimy walczyć i jak potrafimy skakać. Na tym zakończyłbym swój komentarz - dodał Kubacki.
W miksie zwycięzca z piątku oddał dwa znakomite skoki - uzyskał 112 i 110 metrów i najwyższą notę indywidualną. Ze swojej postawy był zadowolony i stwierdził, że wychodzi ze skoczni z uśmiechem na ustach.
Polska drużyna w składzie Kinga Rajda, Dawid Kubacki, Kamila Karpiel i Kamil Stoch zakończyła zawody na dobrym szóstym miejscu. To głównie zasługa mistrza i wicemistrza świata, ale nasze młode zawodniczki również miały solidny wkład w końcowy wynik.
Kubacki po konkursie chwalił młodsze koleżanki po fachu. - Dziewczyny są młode i potrzebują doświadczenia. A start na mistrzostwach świata to chyba najlepsze doświadczenie, jakie można w życiu zdobyć. Ani my nie nakładaliśmy na nie żadnej presji, ani trenerzy. Ze swoich zadań się wywiązały. Skoczyły swoje, dzięki czemu bez problemu awansowaliśmy do drugiej serii i zakończyliśmy zawody na szóstym miejscu. To dobry wynik. Będą miały dodatkowego "powera", żeby dalej trenować i podnosić swoje umiejętności - ocenił.
Jak się okazało, Kubacki nie wiedział, że na półmetku zawodów polski mix zajmował rewelacyjną trzecią pozycję.
- Po pierwszej serii przeszła wam przez głowę myśl, że może być sensacja - zapytaliśmy.
- To znaczy? - dopytywał bohater piątku.
- Że zdobędziecie medal, zajmowaliście trzecie miejsce.
- Nawet o tym nie słyszałem - uśmiechnął się złoty medalista MŚ w Seefeld.
Dla Kubackiego chyba jedynym minusem sobotniego konkursu była utrata rekordu skoczni. W swojej drugiej próbie wynik Polaka z pierwszej serii (wspomniane 112 metrów) o metr poprawił Ryoyu Kobayashi.
Czytaj także: MŚ w skokach: Dawid Kubacki i Kamil Stoch odebrali medale. Piękne chwile w Seefeld
- Nie powiedziałbym, że czuję żal z tego powodu. To takie uczucie "kurde, no nie mam tego rekordu" - powiedział nasz reprezentant, wykonując przy tym gest zaciśniętą w pięść dłonią. - Ryoyu poprawił mój wynik, bo oddał bardzo dobry skok. Ja byłem rekordzistą przez trochę dłużej niż jedną serię i też jest ok - podkreślił.
Choć najważniejsza impreza sezonu już za polskimi skoczkami, Kubacki zapewnił, że w kolejnych konkursach naszej ekipie nie zabraknie determinacji.
- Na pewno chwilę odpoczniemy. Będziemy mieli kilka dni w domu. Później jednak jedziemy dalej ze stuprocentową mobilizacją. Dla nas to oczywiste, że sezon nie kończy się na mistrzostwach. Pracujemy do Planicy i dla mnie to naturalna kolej rzeczy - podkreślił.