W sezonie 2019/2020 odbyły się trzy z czterech zaplanowanych konkursów Pucharu Świata. W Wiśle Polacy zajęli 3. miejsce w konkursie drużynowym, a dzień później na najniższym stopniu podium w rywalizacji indywidualnej stanął Kamil Stoch. Mimo tych wyników czuć było niedosyt w polskiej drużynie i u kibiców.
Jeszcze większy niedosyt był zatem po Kuusamo. W Finlandii odbył się tylko jeden z dwóch zaplanowanych konkursów. W nim żadnego z Biało-Czerwonych nie było w czołowej dziesiątce (Dawid Kubacki zajął 12. miejsce, Piotr Żyła 13. pozycję, a Stoch 16. lokatę). W ostatnich trzech sezonach, w których nawet jednego Polaka nie byłoby w czołowej dziesiątce, zdarzały się sporadycznie, dlatego nie można się dziwić, że u kibiców nad Wisłą pojawił się niepokój. Tym bardziej, że rok temu na początku sezonu regularnie na podium stawali Piotr Żyła i Kamil Stoch, a w ścisłej czołówce był Dawid Kubacki.
Czytaj także: Stefan Horngacher odsłania kulisy końcówki pracy w Polsce
Jednakże Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskich skoczków narciarskich, uspokaja. Zwraca uwagę, że na razie nie można z rozegranych konkursów wyciągnąć zbyt daleko idących wniosków, bo dużą rolę odgrywały w nich warunki pogodowe.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Rafał Kot zdradza o co chodzi z nowymi butami skoczków. "To nie jest cudowny sposób na wygrywanie"
- W tym konkursie w Kuusamo wiatr trochę rządził. Z kolei u nas w Wiśle organizatorzy zrobili wszystko co mogli z zeskokiem, ale skoczkowie narzekali, że ciężko się skakało. W tych wszystkich konkursach było trochę nerwowości. Z drugiej strony nasi zawodnicy też do końca nie byli zadowoleni ze swoich skoków. Natomiast, na ile przeszkodziły im warunki atmosferyczne, to będziemy mogli odpowiedzieć dopiero po zawodach w Klingenthal (14-15 grudnia) i Engelbergu (21-22 grudnia) - zwrócił uwagę Rafał Kot.
- Kibice muszą uzbroić się w cierpliwość. W Rosji nadal możemy nie poznać odpowiedzi, jak obecnie rozkładają się siły w skokach narciarskich, ponieważ prognozy wietrzne znów są niekorzystne, podobne jak na Kuusamo. W Finlandii odwołano zawody przy wietrze 7 m/s, a w Rosji ma być właśnie podobnie. Skocznia w Niżnym Tagile zbudowana jest za miastem, na takim dużym płaskowyżu. Z tego co wiem, tam wieje zawsze - dodał rozmówca WP SportoweFakty.
Rzeczywiście prognozy pogody na zmagania w Niżnym Tagile nie są korzystne i utrzymują się takie od kilku dni (więcej TUTAJ). Najnowsze prognozują wiatr o sile aż 8 m/s w porze piątkowych kwalifikacji i około 5-6 m/s w sobotę i niedzielę podczas konkursów indywidualnych. Jeśli tak będzie, to konkursy będą loteryjne albo nie odbędą się wcale i nadal nie będziemy wiedzieć, w jakiej tak naprawdę formie są Biało-Czerwoni.
Na razie nie ma jednak powodów do niepokoju. Musimy uzbroić się po prostu w cierpliwość i poczekać na konkurs, w którym w głównej mierze o wynikach zadecyduje forma sportowa, a nie siła wiatru.