Przypomnijmy raz jeszcze: w pierwszej serii niedzielnych zawodów w Niżnym Tagile, Ryoyu Kobayashi pofrunął na odległość 133,5 metra i - choć wyraźnie było widać noszenie w końcowej fazie skoku - otrzymał aż 7,7 punktu rekompensaty za, w teorii, niekorzystny wiatr (WIĘCEJ). Żaden z 50 skoczków, poza Kobayashim, nie dostał w I serii punktów za niekorzystne warunki.
- Punkty dla Ryoyu Kobayashiego to żart. Niemożliwe, żeby w takich warunkach odleciał tak daleko. Nie chcę jednak o tym więcej rozmawiać, ponieważ dla nas ważne są skoki - skomentował Michal Doleżal w rozmowie z portalem skijumping.pl.
Trener Polaków nie chciał jednak skupiać się na rywalach, bo sam ma o czym myśleć. W niedzielę najlepszym z jego podopiecznych był Kamil Stoch, ale zajął on dopiero 15. miejsce. - Z naszej perspektywy wygląda to dobrze, natomiast zawodnik nie ma odpowiedniego czucia na skoczni. To trudna sytuacja dla obu stron. Wszyscy, nie tylko Kamil, chcemy lepszych wyników od początku sezonu. Musimy podchodzić do tego pozytywnie i skoncentrować się na następnych zawodach, bo stać nas na więcej - powiedział szkoleniowiec, cytowany przez skijumping.pl.
Podopieczni Michala Doleżala już za tydzień będą mieli okazję do rehabilitacji. Kolejnym przystankiem dla skoczków będzie Klingenthal. Trener ogłosił, że kadra do Niemiec uda się w takim samym składzie, w jakim wystąpiła w Niżnym Tagile (WIĘCEJ).
Czytaj także: Puchar Świata Niżny Tagił 2019. Skoki narciarskie pokazały swoje gorsze oblicze
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"