Od początku sezonu 2019/20 wiatr rozdaje karty na poszczególnych skoczniach. Synoptycy zapowiadali mocne podmuchy także w Klingenthal i prognozy rzeczywiście się sprawdziły. W sobotę wiało mocno, ale - w odróżnieniu od Niżnego Tagiłu - podmuchy miały stał kierunek, co mocno ograniczyło loteryjność zawodów.
Jeśli spojrzymy na skoki czołowej czwórki drużynówki, czyli na Polaków, Austriaków, Japończyków i Norwegów, na 32 próby, tylko raz przeliczniki wskazały punkty dodane za wiatr (+ 1,2 w przypadku Philippa Aschenwalda w drugiej serii).
Aby przekonać się komu - przynajmniej w teorii - wiatr sprzyjał najbardziej, zsumowaliśmy punkty odjęte za wiatr jeśli chodzi o wspomnianą czwórkę. Wyniki prezentują się następująco:
Kraj | Suma punktów odjętych za wiatr |
---|---|
Polska | 77,0 |
Austria | 78,7 |
Japonia | 81,4 |
Norwegia | 83,3 |
W sobotę wiało pod narty, ale ze zmienną siłą. Jury musiało więc reagować na panujące warunki, zmieniając ustawienie belki startowej. Podczas drużynówki zawodnicy startowali z czterech różnych platform - od 11. do 8. Biorąc pod uwagę doświadczenia z poprzedniego weekendu, stwierdzenie, że wiatr miał kluczowy wpływ na wyniki zawodów, byłoby dalekie od prawdy.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Klingenthal 2019. Polacy pójdą za ciosem? Faworytem Ryoyu Kobayashi
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Klingenthal 2019. Małysz: Michal Doleżal jest przeciwieństwem Horngachera
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner skomentował rezygnację skoczka z dalszej kariery