Choć obecnie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest najlepszym z Norwegów (4. miejsce - 409 punktów), to początek sezonu nie należał do najłatwiejszych.
Zaczęło się od 14. miejsca w Wiśle. Potem bywało różnie. Zaliczył słabe występy w Kuusamo oraz podczas niedzielnego konkursu w Niżnym Tagile, gdzie nie awansował do drugiej serii. Dzień wcześniej zajął tam 12. miejsce.
W międzyczasie świetnie dysponowany był Daniel Andre Tande, który wygrał dwa pierwsze konkursy i prowadził w klasyfikacji generalnej. Wydawało się, że to on będzie liderem norweskiej kadry w tym sezonie. Ponadto powoli do formy wracają Robert Johansson i Johann Andre Forfang. Pozytywnym zaskoczeniem był , który wskakiwał do pierwszej dziesiątki.
ZOBACZ WIDEO Skoki. Turniej Czterech Skoczni. Co największym problemem Kamila Stocha? "To naprawia od początku kariery"
Choć Lindvik znał już smak startów w Pucharze Świata, a nawet miejsca w najlepszej dziesiątce (w sezonie 2017/2018, 8. lokata w Zakopanem) to najwyraźniej u progu pierwszego pełnego sezonu potrzebował czasu na adaptację w nowych dla siebie warunkach.
Przełom nadszedł w Klingenthal, gdzie Mistrz Świata Juniorów z 2018 roku stanął na najniższym stopniu podium. Można powiedzieć, że od tego czasu młody Norweg powoli się rozkręcał i przyzwyczajał kibiców do widoku jego nazwiska wśród topowych zawodników. Do optymalnej dyspozycji doszedł w idealnym dla siebie momencie.
Zobacz także: W XXI wieku tylko Daniel Andre Tande nie utrzymał prowadzenia po trzech konkursach TCS
Gdyby nie 10. lokata w Oberstdorfie, Lindvik mógłby prowadzić w klasyfikacji TCS z dużą przewagą nad rywalami. Ostatnie dwie wygrane pozwoliły wskoczyć na drugie miejsce. W święto Trzech Króli Norweg rzuci się w pościg za Dawidem Kubackim, który objął prowadzenie w Turnieju.
- Najprawdopodobniej jest to moja najlepsza forma w życiu i chcę utrzymać to w Bischofshofen. Myślę, że taką stratę można zniwelować - mówił po zakończeniu konkursu w Innsbrucku.
O tym, czy Marius Lindvik zdoła wygrać kolejny konkurs i zgarnąć zwycięstwo w 68. Turnieju Czterech Skoczni przekonamy się 6 stycznia w Bischofshofen.