Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner: Zatrudnienie Łukasza Kruczka było strzałem w "10"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner

Nie ma zastrzeżeń do pracy Michala Doleżala, zatrudnienie Łukasza Kruczka w roli trenera kadry kobiet było strzałem w "10" - uważa Apoloniusz Tajner. Prezes PZN przekonuje też, że nie niepokoi go brak następców Kamila Stocha i Dawida Kubackiego.

Tajner był w niedzielę gościem programu TVP Sport transmitowanego na żywo na Instagramie stacji. Podsumował w nim sezon 2019/2020, przedwcześnie zakończony z powodu pandemii koronawirusa.

- To był udany sezon pod kątem sportowym, choć czasem w kratkę. Nie mam żadnych zastrzeżeń do pracy wykonanej przez Michala Doleżala i jego sztab - powiedział były trener Adama Małysza. Dodał, że atmosfera w kadrze skoczków jest bardzo dobra i nie ma żadnego powodu, żeby mówić o zastąpieniu Czecha innym szkoleniowcem. - Uważam, że postawienie na Doleżala było najlepszym rozwiązaniem po odejściu Stefana Horngachera - podkreślił.

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego bardzo pozytywnie ocenia też pracę Łukasza Kruczka, który w ubiegłym roku objął naszą kobiecą kadrę w skokach narciarskich. - Wybór Kruczka na trenera skoczkiń był strzałem w "10". Ta grupa ruszyła z kopyta. Kamila Karpiel i Kinga Rajda mogą stanowić wartościową część drużyny mieszanej - powiedział Tajner. W jego opinii na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2022 roku polski mikst może sprawić miłą niespodziankę.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

W sezonie 2019/2020 bardzo dobrze spisywali się Dawid Kubacki (triumf w Turnieju Czterech Skoczni), Kamil Stoch (wygrany cykl Raw Air) i Piotr Żyła (pierwsze od siedmiu lat zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata), ale zdecydowanie słabiej wypadali ich młodsi koledzy. Brak następców naszych najlepszych zawodników, którzy jak na skoczków są w już w zaawansowanym wieku, nie niepokoi jednak Tajnera.

- W 2004 roku już się wydawało, że trudno będzie kontynuować sukcesy sportowe. Mieliśmy Adama Małysza, ale Stoch i Żyła to byli wtedy młodzi zawodnicy. Wydawało mi się, że po sukcesach Małysza trudno będzie to przebić. Mówi się w takich sytuacjach, że kolejne takie wyniki przyjdą za sto lat. A w 2011 roku w naturalny sposób nastąpiła zmiana warty. Prawdę powiedziawszy, dawno myślałem, że nasi skoczkowie już nas niczym nie zaskoczą, a oni zaskakują nas ciągle. Dlatego jestem spokojny - przedstawił swoją perspektywę.

Tajner zakłada, że do igrzysk w Pekinie nasza kadra A dotrwa bez większych zmian. Do zmiany warty może dojść natomiast po sezonie 2021/2022. - Przez te dwa lata musimy podciągnąć grupę będącą za czołówką kadry. Dla mnie naturalnym liderem na następne lata jest Jakub Wolny, a są też niezwykle utalentowani Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Paweł Wąsek czy Tomasz Pilch - wymienił kandydatów na następców Stocha, Kubackiego i Żyły.

Czytaj także:
Skoki narciarskie. Łukasz Kruczek przechodzi kwarantannę. "Mam duży ogród"
Koronawirus. IO Tokio 2020. Przemysław Babiarz obawia się najgorszego. "Może nawet dojść do bojkotu"

Źródło artykułu: