Wstępny kalendarz Letniego Grand Prix 2020 zakładał zawody w Wiśle w dniach 17 - 19 lipca. Teraz jest już przesądzone, że w tym czasie rywalizacji w Polsce nie będzie. Konkurs ma odbyć się na przełomie sierpnia i września (więcej TUTAJ).
W związku z rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa występuje jednak zagrożenie odwołania całego tegorocznego cyklu. - Byłby to duży smutek, bo każdy sportowiec lubi mieć możliwość startu i rywalizacji. Po to trenujemy, żeby mierzyć się z rywalami i zobaczyć, na jakim jesteśmy poziomie - przyznał Kamil Stoch w rozmowie z Filipem Czyszanowskim na łamach "TVP Sport".
Trzykrotny mistrz olimpijski zapewnił jednak, że dla niego ewentualne odwołanie cyklu nie będzie mieć niekorzystnego wpływu na skoki zimą. - Z technicznego punktu widzenia nie zaburzyłoby to przygotowań do sezonu zimowego. Ja jestem na innym etapie kariery niż młodsi zawodnicy i nie potrzebuję teraz startować na siłę. Jeśli nie będzie Letniego Grand Prix nic wielkiego się nie stanie - dodał Stoch.
Niewykluczone, że wkrótce polscy skoczkowie wznowią wspólne treningi. Czy zajęcia będą odbywać się w obowiązkowych od czwartku maseczkach? - Jeśli koło mnie nikogo nie będzie, to mogę trenować bez maseczki. Na treningu będziemy w gronie 3-4 osób, każdy z nas będzie dbał o higienę, będziemy trzymać odstępy i jakoś będziemy w stanie to zaplanować, by każdy czuł się komfortowo - przyznał 32-latek, apelując jednocześnie, aby wychodząc z domu, zawsze przestrzegać tego zalecenia. - Każdy z nas czuje się bezpieczniej widząc na przeciwko siebie osobę, która ma zakrytą twarz. Ja o to dbam i apeluję, by myśleć też o drugiej osobie - przypomniał.
Wcześniej były dyrektor Pucharu Świata, Walter Hofer, mówił, że część konkursów Letniego GP spokojnie można rozegrać we wrześniu, a sezon skrócić (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Do sportu ma przyjść odwilż. Adam Małysz ma sygnały z ministerstwa