Wisła jako jedyna w tym roku zdecydowała się podjąć organizacji zawodów Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. To istotne zawody nie tylko dla zawodników, którzy w końcu mogą doświadczyć rywalizacji na najwyższym poziomie, ale także dla Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Jest to bowiem jedyna możliwość testu rozwiązań i zachowań sanitarnych przed zimowym Pucharem Świata.
Liczba kibiców na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle jest ograniczona (maksymalnie 999 osób), a nowością dla nich jest również to, że wokół skoczni zamontowana została specjalna pleksi, oddzielająca fanów od skoczków.
- Uważam, że to, jak przygotowana jest skocznia, zwiększa nasze bezpieczeństwo. Jesteśmy odgrodzeni od kibiców, wszyscy chodzą w maseczkach, na każdym kroku są płyny dezynfekcyjne, więc to ryzyko jest zminimalizowane, ale nie łudzę się, że jest ono zerowe. Nie wolno jednak się dać zwariować - powiedział Dawid Kubacki w rozmowie z portalem skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Starcie Neymar kontra Lewandowski w finale. Henryk Kasperczak: To są teraz najlepsi piłkarze
Skoczek z Nowego Targu nie ma możliwości, że nadchodzącym sezon zimowy będzie inny, niż wszystkie do tej pory, bo - jak widać w statystykach - pandemia nie ustępuje i nic nie wskazuje, żeby to się zmieniło.
- Wydaje mi się, że zima nie będzie tak normalna, jak to rozumiemy z poprzednich lat. Epidemia ciągle trwa, niewiele się zmienia. Ludzie wariowali, kiedy było 15 zakażeń w całym kraju, teraz są rekordy, a każdy to już inaczej traktuje.
Sobotni konkurs LGP w Wiśle rozpocznie się o 17:30. Poprzedzi go seria próbna (16:30). Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Koronawirus. LGP w Wiśle. Skoki w dobie pandemii w zielonej strefie. "Jesteśmy światowymi pionierami"
- Skoki narciarskie. Letnie Grand Prix w Wiśle. Dwóch Polaków na czele drugiego treningu