Początek sezonu w wykonaniu Kamila Stocha jest dość przeciętny. Rok temu jednak było podobnie, więc jeszcze nie można przekreślać "Rakiety z Zębu". Szczególnie że przed nim skocznia, na której bardzo lubi skakać.
To właśnie podczas Pucharu Świata w Engelbergu polski skoczek pierwszy raz stanął na podium w poprzednim sezonie. W dodatku Stoch od razu wygrał konkurs. Kibice wówczas byli świadkami zaciętej rywalizacji ze Stefanem Kraftem.
Kamil był liderem po pierwszej serii i skoczył o 3,5 metra dalej od Krafta. Austriak jednak w drugim skoku postraszył. 137,5 m dawało mu realną szansę na zwycięstwo. Wszystko zależało od tego, jak z presją poradzi sobie Polak.
33-latek jednak wtedy dał radę. Wprawdzie wylądował o 1,5 m bliżej, ale ostatecznie wygrał o 1,7 punktu. W ten sposób sprawił polskim kibicom świąteczny prezent, bo zawody odbywały się trzy dni przed Wigilią.
Przypomnijcie sobie tamtą rywalizację. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższy weekend będziemy mieć powtórkę z rozrywki. Puchar Świata w Engelbergu odbędzie się w dniach 19-20 grudnia.
Weekend w Engelbergu coraz bliżej. Liczymy na równie wielkie emocje jak rok temu, gdy Kamil Stoch stoczył zaciętą walkę ze Stefanem Kraftem#skokoholicy #skijumpingfamily pic.twitter.com/qBmNrnxScL
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 15, 2020
"Nie uważałem go za straconego dla sportu". Tajner nie zgadzał się z decyzją Horngachera >>
Skoki narciarskie. Siedmiu Polaków w Turnieju Czterech Skoczni? Jest jeden warunek >>
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"