- Jeszcze nie wiem, co się dzieje. Cieszyć to się pewnie będę wieczorem, jak piwo będę miał przy sobie. Fajnie, tak miało być! Ten pierwszy skok, to był z tych z takiej lepszej kolekcji. Drugi też był w porządku, ale jak wyleciałem, to mnie gdzieś przyssało. Myślę sobie wtedy... Ojej, ojej! Co ja takiego narobiłem? - skomentował Piotr Żyła na antenie Eurosportu po niedzielnym konkursie PŚ w skokach narciarskich w Engelbergu.
Żyła ostatecznie zajął 3. miejsce, chociaż po pierwszej serii plasował się na pozycji lidera. W finale Polak nie był jednak w stanie odpowiedzieć na fantastyczne skoki Norwega Halvora Egnera Graneruda i Niemca Markusa Eisenbichlera (więcej TUTAJ).
- Brakło tych metrów trochę, żeby powalczyć o zwycięstwo. Ale podium jest zawsze fajne. Do drugiego skoku podszedłem ze spokojem. Cały czas robiłem swoje. Odciąłem się od świata zewnętrznego całkowicie. Zrobiłem swoją robotę i jestem z niej zadowolony. Praca została wykonana - dodał "Wiewiór".
W Engelbergu stawał już na podium, był tu dwukrotnie drugi w 2018 roku. Został zapytany przez dziennikarkę TVP Sport o nagrody, które otrzymuje się w tych zawodach, czyli szklane anioły. - Nie wiem, czy się nie stłukły, bo byłem pijany! - zripostował Żyła.
Żyła w swoim stylu odniósł się do słów Andrzeja Stękały, który stwierdził, że jest on jednym z głównych faworytów zbliżającego się na przełomie grudnia i stycznia Turnieju Czterech Skoczni. - Ja faworytem? Zawsze, zawsze... Jak co roku! - podsumował Żyła.
Zanim jednak dojdzie do Turnieju Czterech Skoczni, zawodnicy wystartują w mistrzostwach Polski, a później odpoczną, choć przez chwilę, podczas świąt. - Nie wiem, czy będę miał w ogóle święta w tym roku! Dlatego nic nie planuję, nie wiem, co i czy będę jadł. Teraz mamy mistrzostwa Polski, to najważniejsze - podkreślił.
- Życzę kibicom dużo zdrowia, przede wszystkim omijania tego dziadowskiego koronawirusa. Święta bez koronawirusa! - zakończył.
Zobacz:
Puchar Świata. Żyła zbliża się do podium, spadek Kubackiego
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"