Rano informowaliśmy o kontrowersyjnej porze kolejnych testów na koronawirusa, które mogą wywołać kolejny skandal na 69. Turnieju Czterech Skoczni (więcej TUTAJ). Zamiast przeprowadzić testy jeszcze w piątek, po konkursie w Ga-Pa, badania zaplanowano po kwalifikacjach w Innsbrucku. Jeśli wynik u któregoś ze skoczków będzie niejednoznaczny, to nie będzie już czasu na zrobienie kolejnego testu PCR.
Organizatorzy nie zmienili jednak planów. Zgodnie z regulaminem, po eliminacjach w Innsbrucku - zanim skoczkowie udali się do hotelu - w mobilnym laboratorium pobrano od zawodników i trenerów wymazy do testów na obecność w organizmie koronawirusa. Wyniki mają być znane - jak wynika z regulaminu - w ciągu 12 godzin. Wcześniejsze doświadczenia z turnieju pokazują jednak, że wyniki mogą być dopiero w niedzielę rano.
Takiej sytuacji w skokach jeszcze nie było, żeby dopiero po kwalifikacjach przeprowadzono testy. Zawodnicy zamiast w stu procentach skupiać się już na rywalizacji, muszą teraz czekać na wynik testu.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Prezes PZN potwierdza: będzie dodatkowy weekend Pucharu Świata w Polsce! Kto zorganizuje dodatkowe konkursy?
Sobotnie kwalifikacje na Bergisel były bardzo udane dla Biało-Czerwonych. Do niedzielnej pierwszej serii awansowało siedmiu Polaków. Trzeci był Dawid Kubacki, piąty Kamil Stoch, ósmy Piotr Żyła, a trzynasty Andrzej Stękała.
W klasyfikacji generalnej 69. Turnieju Czterech Skoczni, po części niemieckiej, prowadzi Halvor Egner Granerud. Norweg minimalnie wyprzedza drugiego Karla Geigera, trzeciego Kamila Stocha i czwartego Dawida Kubackiego. W niedzielę w Innsbrucku zapowiada się pasjonująca walka. Najpierw, by móc wziąć udział w tej rywalizacji, skoczkowie muszą jednak otrzymać negatywne wyniki testu na koronawirusa.
Czytaj także:
Kwalifikacje w Innsbrucku dla lidera. Świetne skoki Polaków!
Małysz mocno po skoku Andrzeja Stękały. "Oby sędziowie nie wtrącali się do walki"