69. Turniej Czterech Skoczni. Historyczny wyczyn Małysza. Świetna walka między Austriakami
Turniej Czterech Skoczni wymaga od zawodników świetnej dyspozycji przez cztery konkursy. W XXI wieku czasem doprowadzało to do wyrównanej walki między dwoma zawodnikami. Czasami jednak miała miejsce deklasacja, głównie wykonana przez Polaków.
Było blisko
Zdarzały się sezony, w których triumfatorzy potrzebowali mniejszy zapas, by cieszyć się ze zwycięstwa. Tak było chociażby w 2010 roku. Andreas Kofler pokonał Janne Ahonena o 13.3 punktu. Austriak wypracował sobie zaliczkę w dwóch pierwszych konkursach i choć dalej z tej dwójki lepiej radził sobie Fin, to nie zdołał on odrobić strat.
Na osobną historię zasługuje walka pomiędzy Andersem Jacobsenem i Gregorem Schlierenzauerem. Panowie starli się w sezonie 2006/2007 roku, zaczynając przygodę z wielkim skakaniem. Po dwóch konkursach Austriak miał dość wyraźną przewagę nad rywalem. Wszystko zmienił jednak trzeci przystanek, kiedy to Norweg wygrał, a Schlierenzauer skończył zmagania na 11. miejscu ze stratą 37.7 punktu, co w zasadzie zamknęło rywalizację.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Stoch rozkręca się z konkursu na konkurs. "On zawsze ma słabszy początek sezonu"Sześć lat później skoczkowie ponownie stanęli naprzeciw siebie. Przed turniejem Jacobsen nie znajdował się w ścisłej czołówce, co nie przeszkodziło mu w wygraniu dwóch pierwszych konkursów. Tym razem to Skandynaw poznał chimeryczność Bergisel, tracąc sporo punktów. Schlierenzauer na finał zainkasował jeszcze jedno zwycięstwo, rewanżując się za dawną porażkę.
Największe napięcie było w sezonie 2014/2015. Bratobójczy pojedynek między Stefanem Kraftem i Michaelem Hayboeckiem na taki się nie zapowiadał, gdyż po trzech częściach Turnieju pierwszy z wymienionych miał ponad 20 punktów przewagi. Hayboeck "odpalił" na sam koniec, w świetnym stylu wygrywając czwarte zawody. Ostatecznie nic mu to jednak nie dało, gdyż strata do lidera jedynie zmalała do 6 "oczek".
Całkowita dominacja
Nie zawsze w TCS walka trwa do samego końca. Dość często zawodnicy z wyraźną przewagą pokonują swoich rywali, potwierdzając w danym fragmencie sezonu dobrą formę. Takim przykładem jest Ryoyu Kobayashi, który w 2018 roku pokonał Markusa Eisenbichlera o 62.1 punktu.
Co ciekawe Japończyk osiągnął dopiero trzeci wynik w XXI wieku. Najlepsi byli bowiem Polacy. Rok przed Azjatą cztery konkursy z rzędu wygrał Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski zdecydowanie przypieczętował triumf, o czym świadczy strata drugiego Andreasa Wellingera wynosząca aż 69.6 punktu.
Prawdziwy kunszt pokazał Adam Małysz. W sezonie 2000/2001 początek nie zapowiadał deklasacji, jaką "Orzeł z Wisły" finalnie sprezentował rywalom. Po dwóch konkursach Polak był drugi z niewielką stratą do Noriakiego Kasai (9.2 punktu). Realnie o zwycięstwie mógł myśleć nawet czwarty Sven Hannawald, tracąc do Japończyka 21 punktów.
Innsbruck i Bischofschofen były zwiastunem nadchodzącej ery Małysza. Polski skoczek odpowiednio o 44.9 punktu i 31.9 punktu pokonał dwukrotnie drugiego Ahonena. Łączna przewaga nad Skandynawem? Aż 104.4 punktu, a nad trzecim Martinem Schmittem 125,8 punktu. Do dziś jest to najlepszy wynik w historii Turnieju Czterech Skoczni. Polski zawodnik jako jedyny pokonał rywala różnicą ponad 100 punktów.
Czytaj także:
69. TCS. Apel Wojciecha Fortuny w sprawie Graneruda. Pamiętasz, co Norweg mówił w Oberstdorfie?
69. Turniej Czterech Skoczni. Jest decyzja w sprawie występu Mariusa Lindvika w Bischofshofen
Oglądaj skoki narciarskie w Pilot WP! (link sponsorowany)