W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Primoz Peterka był jednym z najlepszych skoczków. W okresie 1996-1998 to właśnie on dominował na skoczniach. Dwukrotnie zwyciężał w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wygrał wtedy 12 konkursów Pucharu Świata. Już nigdy później nie zbliżył się do takich wyników.
Peterka swój talent rozmienił na drobne. Gdy po raz pierwszy sięgał po Kryształową Kulę miał 18 lat. W Słowenii powtarzano, że do głowy uderzyła mu woda sodowa. Peterka tylko w sezonie 2002/2003 zdołał dołączyć do światowej czołówki. Wygrał trzy kolejne konkursy, ale to były jego ostatnie chwile chwały. Później miał problemy z regularnym zdobywaniem punktów PŚ. Przeszedł załamanie nerwowe.
Po zakończeniu kariery pracował jako trener. Jednak z wywiadu, jakiego udzielił portalowi ekipa.svet24.si, wynika, że teraz nie ma nic wspólnego ze skokami narciarskimi. Pracuje w sieciówce z artykułami sportowymi, gdzie jest serwisantem nart i rowerów górskich.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
- Pracuję jako serwisant i jestem zatrudniony na czas nieokreślony. Teraz jednak wszystko jest zamknięte i na dalszą pracę będę musiał poczekać. Mamy nadzieję, że sytuacja z koronawirusem się uspokoi jak najszybciej i będę mógł przystąpić do pracy - powiedział
Peterka mieszka samotnie w Kranjskiej Gorze. Rozstał się z żoną, na którą mógł liczyć w trudnych chwilach. Do kwietnia zeszłego roku pracował z turecką federacją. Później miał pracować w Chinach, ale na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa.
Czytaj także:
Miał być wielką gwiazdą polskiego sportu. Upadek złamał jego kręgosłup, karierę i życie
Szczere wyznanie Macieja Kota. "W tej chwili nie zasługuję na mistrzostwa"