Skoki narciarskie. Rywal Polaków wraca do gry. Kryzys formy to już przeszłość

Newspix / EXPA/ JFK  / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi
Newspix / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi

W sezonie 2018/19 Ryoyu Kobayashi został pierwszym Japończykiem, który sięgnął po Kryształową Kulę. Teraz 24-latek zdołał zażegnać niespodziewany kryzys formy. Na tegorocznych mistrzostwach świata może być jedną z pierwszoplanowych postaci.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek zimy w wykonaniu Kobayashiego nie należał do najlepszych. Dotychczasowy lider reprezentacji Japonii stracił swoją pozycję na rzecz Yukiyi Sato i dość długo nie mógł dojść do siebie. W żadnym z pierwszych ośmiu konkursów sezonu 16-krotny zwycięzca zawodów rangi  nie zdołał zająć miejsca w czołowej "10". Najlepszym rezultatem Kobayashiego była 12. pozycja w Niżnym Tagile, gdzie zabrakło wielu gwiazd, w tym całego trzonu reprezentacji Polski.

Punktem zwrotnym okazał się 69. Turnieju Czterech Skoczni. Kobayashi co prawda nie walczył o Złotego Orła z Kamilem Stochem, ani nawet nie stanął na podium jednego z konkursów, ale jego skoki wyglądały już o niebo lepiej. Przełożyło się to na dwa 7. miejsca - w Garmisch-Partenkirchen oraz Innsbruck - oraz na 6. pozycję w klasyfikacji generalnej niemiecko-austriackiego cyklu.

Co najważniejsze z perspektywy sympatyków reprezentanta Japonii, nie spuścił on z tonu po zakończeniu TCS. W Titisee-Neustadt zajął odpowiednio 10. i 7. miejsce, czym potwierdził swoją obecność tuż za plecami ścisłej światowej czołówki. Równie dobrze było także w kolejnych konkursach.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!

Najpierw Kobayashi, kończąc zawody w Zakopanem na 6. pozycji, zanotował najlepszy rezultat tej zimy, a następnie tylko nieco gorzej spisał się w fińskim Lahti. 9. miejsce podczas rywalizacji na największym obiekcie kompleksu Salpausselka było o tyle wyjątkowe, że po pierwszej serii Japończyk plasował się dopiero w trzeciej dziesiątce. W rundzie finałowej skoczek z Hachimantai oddał jednak jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy skok tej zimy. Próba na 129. metr pozwoliła mu uzyskać najwyższą notę całej drugiej serii, co w ostatecznym rozrachunku przełożyło się na imponujący awans aż o piętnaście pozycji.

W tej chwili kryzys Kobayashiego to nic innego jak melodia przeszłości. Podopieczny Hideharu Miyahiry na dobre zadomowił się w czołowej "10". Styczniowe konkursy, w trakcie których najlepszy skoczek sezonu 2018/19 tylko raz nie znalazł się w gronie dziesięciu najlepszych zawodników, pozwoliły przesunąć mu się na 12. miejsce w wyścigu o Kryształową Kulę.

Patrząc przez pryzmat samego potencjału Kobayashiego, można domniemywać, że obecnie prezentowany przez niego poziom wciąż nie pozwala mu całkowicie zaspokoić ambicji. Cel może być tylko jeden - powrót na podium. Najbliższa szansa na walkę o "pudło" już w nadchodzący weekend w Willingen, gdzie odbędą się dwa konkursy indywidualne. Dla Kobayashiego to szczęśliwe miejsce. W 2019 roku dwukrotnie stawał na Mühlenkopfschanze na podium. 3. i 1. miejsce pozwoliło mu odnieść triumf w minicyklu "Willingen Five".

Czytaj także: Norwegowie nie odpuszczają w Pucharze Narodów. Dowołali skoczka na PŚ w Willingen
Czytaj także: 

Skoki narciarskie. Po koronawirusie Geiger nie mógł ustabilizować formy. Czy wszystko wróciło już do normy?

Komentarze (0)