Szymon Łożyński: Wątpliwości rozwiane. Jeden szczegół z finałowej serii, a jak ważny

PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Andrzej Stękała, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch
PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Andrzej Stękała, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch

Nie ma kryzysu u polskich skoczków. W Willingen udowadniają, że wciąż są w ścisłej światowej czołówce. Jakiekolwiek wątpliwości rozwiała finałowa seria sobotniego konkursu. Wystarczy spojrzeć na jej wyniki, by bić brawo Polakom.

Z niepokojem czekaliśmy na weekend ze skokami w Willingen. Wszystko przez zamazany obraz po skokach w Zakopanem i Lahti. W konkursach drużynowych wszystko było w porządku. Polacy zajęli 2. miejsca, a niewiele im zabrakło do dwóch triumfów. W rywalizacji indywidualnej było jednak znacznie słabiej.

Czy to początek kryzysu? Czy Polacy wyskakali się w Turnieju Czterech Skoczni i na drugą część sezonu zabrakło im sił? Zadawaliśmy sobie takie pytania. Eksperci i trenerzy uspokajali - nic złego się nie dzieje. Czekaliśmy jednak przede wszystkim na skoki Polaków w Willingen, które miały obronić tezę, że wyniki w Lahti i Zakopanem to tylko chwilowa obniżka formy.

Na razie Biało-Czerwoni obronili ten argument z nawiązką. W piątek skakali nawet ponad nasze oczekiwania. Murańka pobił rekord skoczni, a Stękała pierwszy raz w karierze wygrał kwalifikacje. Dzień później obaj już tak nie skakali, ale do głosu doszli liderzy, o których najbardziej się obawialiśmy.

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach

Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła wciąż są w bardzo wysokiej formie i nadal, tak jak w pierwszej części sezonu, stać ich na walkę z najlepszymi. W sobotę zajęli odpowiednio 3., 5., i 9. miejsce. Ich wysoką formę potwierdziła przede wszystkim druga seria konkursu. W niej Żyła, Kubacki i Stoch nie trafili na dobre warunki. Każdy z nich miał wiatr w plecy. Mimo to poradzili sobie znakomicie.

Żyła uzyskał 141, Kubacki 140, a Stoch - w skrajnie niekorzystnych warunkach - 135,5 metra. Patrząc tylko na wyniki drugiej serii, Kubacki miał drugą notę, Żyła czwartą, a Stoch piątą. Wróciły zatem obrazki z początku 2021 roku, gdy trzech Polaków było w TOP 5 konkursu. Zawsze formę skoczka weryfikują przede wszystkim trudne warunki. Skoro w nich najlepsi Biało-Czerwoni lądowali daleko, to możemy być spokojni o ich formę w drugiej części sezonu i na MŚ w Oberstdorfie.

Powodów do niepokoju nie ma także w przypadku Andrzeja Stękały. W piątek pokazał, że stać go na niesamowite loty. W sobotę przegrał jednak z własnymi oczekiwaniami. Był liderem Willingen Six, śmiało mógł myśleć o pierwszym indywidualnym podium w karierze. Najprawdopodobniej chciał jednak aż za bardzo. Na progu i w locie brakowało takiej dynamiki jak w piątek. Nie jest jednak wykluczone, że już w niedzielę, bez presji, Andrzej Stękała wróci do świetnego skakania i też wróci do TOP 10, w którym był już sześciokrotnie w tym sezonie.

Szymon Łożyński

Czytaj także:
Kamil Stoch goni Markusa Eisenbichlera. Awans Dawida Kubackiego
Wielki pech Stocha i Kubackiego w finałowej serii. Tabela nie pozostawia złudzeń

Komentarze (2)
avatar
chlopczysko
31.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no zobaczymy, czy jest czy nie, Wy to juz po jednym lepszym konkursie piszecie ze nie ma kryzysu, pierdoly takie wypisujecie, ze głowa boli 
avatar
Montana
31.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przecież to pismaki doszukiwali się kryzysu. Nie da się być zawsze na podium. To jest sport i każdy walczy o jak najlepszy wynik.