Puchar Świata w Klingenthal. Zawody niespodzianek. Ich zwycięstwa nikt się nie spodziewał

Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Rywalizację na skoczni w Klingenthal nazwać można zawodami niespodzianek. Na Vogtland Arenie nie brakowało sensacyjnych rozstrzygnięć. Swoje trzy grosze często dorzucają także wiatr i zmienne warunki atmosferyczne.

W tym artykule dowiesz się o:

Puchar Świata w skokach narciarskich zagościł w Klingenthal już w 1986 roku. Na nieistniejącym obecnie obiekcie Aschenbergschanze najlepszy był Matti Nykaenen, przed Primozem Ulagą i Walerijem Karetnikowem. Najwyżej sklasyfikowany z Polaków - Józef Pluskota - był 56.

Rywalizacja powróciła tam dopiero po 21 latach, a pierwszym zwycięzcą na Vogtland Arenie został Gregor Schlierenzauer. Historia pucharowej rywalizacji pokazała jednak, że nie zawsze wygrywali tam najlepsi. Nie brakowało tam wietrznych konkursów, które kończyły się niespodziewanymi rozstrzygnięciami.

Do takich doszło chociażby 13 lutego 2013 roku. W pierwszej serii na bardzo dobre warunki trafili Jaka Hvala i Krzysztof Miętus. Pierwszy z nich osiągnął 142,5 metra, natomiast Polak poszybował na odległość 145 m. Do drugiej serii nie weszli natomiast m.in. Dawid Kubacki, Tom Hilde, Anders Fannemel czy Andreas Kofler.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!

W finałowej serii zdyskwalifikowany został Kamil Stoch (za nieprzepisowy kombinezon), swój drugi skok zepsuł Krzysztof Miętus, ale ostatecznie i tak znalazł się na 11. pozycji, a presję wytrzymał Jaka Hvala. Słoweniec zwyciężył i było jego jedyne zwycięstwo i jedyne podium w karierze. Do czołowej dziesiątki wskoczyli jeszcze chociażby Jan Matura czy Sebastian Colloredo.

Kuriozalny przebieg miały zawody otwierające sezon 13/14. Z powodu niekorzystnych warunków zrezygnowano z przeprowadzenia serii próbnej, a konkurs ostatecznie okrojono do jednej serii. Kapitalnie huknął 19-letni wówczas Krzysztof Biegun, który znakomicie wykorzystał warunki i osiągnął 142,5 metra.

Im dłużej konkurs trwał, tym coraz większe problemy mieli kolejni zawodnicy. Dość powiedzieć, że Kamil Stoch skoczył tylko 117 metrów, a dwa metry bliżej wylądował Kofler, notując przy tym upadek. Dalekie lokaty zajmowali wtedy również inni zawodnicy z czołówki.

Ze swoich skoków zrezygnowali dwaj ostatni zawodnicy - Gregor Schlierenzauer i Anders Bardal. Norweg i Austriak po telefonicznych konsultacjach ze swoimi szkoleniowcami postanowili nie siadać na belce startowej z powodu niebezpiecznych warunków atmosferycznych. To sprawiło, że sensacyjnym zwycięzcą i nowym liderem PŚ został Krzysztof Biegun.

W niemal wiosennych warunkach odbywał się konkurs otwierający sezon 14/15. W nim dobrą formę z lata potwierdził Roman Koudelka. Czech wygrał w kwalifikacjach, a następnie zwyciężył w zawodach, co i tak uznane zostało za sporą niespodziankę. Choć był w dobrej dyspozycji, mało kto dawał mu szanse na triumf. W tym przypadku podkreślić należy, że wiatr nie był głównym bohaterem zawodów, a Koudelka - dla którego była to pierwsza wygrana w karierze - był najlepszy także w Lillehammer i Engelbergu.

Tak czy inaczej Klingenthal lubi niespodzianki. W połączeniu z loteryjnymi warunkami, które często tam występują, spodziewać się można zaskakujących rozstrzygnięć w trakcie nadchodzących zawodów. Te odbędą się w dniach 6-7 lutego o godz. 14:30.

Czytaj także:
Co się dzieje w skokach narciarskich?! Kilka lat temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia
Po fatalnej kontuzji w Polsce myślał o końcu kariery. Teraz wraca do skoków

Komentarze (0)