Sukces Polaków nie do przecenienia. Maciej Kot bliski rozwiązania problemu

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot

Jeśli ktoś uważa, że podium wywalczone podczas Pucharu Kontynentalnego jest nieistotne, grubo się myli. Maciej Kot nie spał po nocach, aby znaleźć błędy, przez które skacze krótko. Teraz zyskał komfort. To, czego brakowało mu od początku sezonu.

- Najprościej powiedzieć, że brakuje 10-20 metrów. A jak je osiągnąć? W ostatnich dwóch tygodniach przespałem może parę nocy. Resztę spędziłem na znajdowaniu odpowiedzi na to pytanie. I wciąż jej nie znam - przyznał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty podczas lutowego Pucharu Świata w Zakopanem.

Dodał, że wszystkie czynniki wiążą się ze sobą i na siebie oddziałują. Brakuje metrów, a z tego wynikają słabe rezultaty podczas konkursów. Z braku wyników rodzi się natomiast brak pewności siebie i swobody. A stwierdził to skoczek, który dwa razy wygrywał konkursy PŚ i w sezonie 2016/2017 zajął piątą lokatę w klasyfikacji generalnej.

- Im więcej zmian, im więcej analizy i myślenia o detalach, tym bardziej rozregulowane są skoki. To się zapętla. Powtórzę, od paru tygodni nie śpię. To był dla mnie bardzo trudny okres - nie ukrywał Kot.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!

W niedzielę skoczek wywalczył trzecie miejsce w konkursie Pucharu Kontynentalnego w niemieckim Brotterode. Dzień wcześniej był siódmy. Obsada konkursu, jak to bywa z drugą ligą w skokach, nie była mocna, ale na starcie stało kilku solidnych zawodników z dużym doświadczeniem w PŚ. Wśród nich utalentowany Austriak Markus Schiffner i Junshiro Kobayashi, czwarty zawodnik Turnieju Czterech Skoczni z roku 2018.

Weekend jest czasem przemian nie tylko dla Kota. Adam Małysz od początku sezonu wskazywał m.in. na Tomasza Pilcha. - Tomek skacze na swoim poziomie. Utrzymuje stabilną formę, od czasu do czasu zaliczy wtopę, ale on potrafi świetnie się skoncentrować - referował umiejętności swojego siostrzeńca Małysz.

20-latkowi miało niewiele brakować do rywalizacji z czołówką polskiej kadry. Tymczasem skoczek nie mógł się odnaleźć i do dziś mocno odstawał od reszty. A w niedzielę... wygrał. Osiągnął przewagę 3,4 punktu nad Japończykiem i aż 5,8 nad Austriakiem. Oddał też najdłuższy skok w Brotterode, osiągając odległość 115,5 metra.

Swego rodzaju odrodzenie przeżył też Stefan Hula, który zwyciężył w sobotniej rywalizacji. W niedzielę był szósty.

Żaden ze zmienników nie ma szans na start podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie, na które kadra wyruszy już we wtorek. Jednak w sezonie pozostały jeszcze cztery konkursy PŚ (choć to zależy od tego, na jakie rozwiązanie zdecyduje się FIS ws. odwołanego Raw Air), które mogą dać upragniony komfort w przygotowaniach do kolejnego sezonu.

A jeśli nie PŚ, pozostały jeszcze do rozegrania cztery konkursy PK. W dniach 13-14 marca zaplanowano zawody w Zakopanem, a w ostatni weekend marca skoczkowie wyruszą do Czajkowskiego.

Nieprawdopodobny skok Gregora Schlierenzauera. Austriak wylądował daleko poza rozmiarem obiektu >>

Źródło artykułu: