Oberstdorf 2021. Adam Małysz wskazał największego pechowca konkursu. Jego zdaniem to Polak

- Jest trochę niedosytu, bo medal dla Piotrka był blisko. A Dawid to największy pechowiec zawodów - powiedział po konkursie MŚ w Oberstdorfie na dużej skoczni Adam Małysz. Najlepszy z Polaków Żyła zakończył zmagania na 4. miejscu, Kubacki był 15.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Adam Małysz Getty Images / Artur Widak/NurPhoto / Na zdjęciu: Adam Małysz
Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

W rozgrywanych w trudnych warunkach zawodach na Schattenbergschanze - przy nieustannie padającym śniegu i niezbyt mocnym, ale zmiennym wietrze - Biało-Czerwonym zabrakło szczęścia. Najlepszy z naszych reprezentantów znów był Żyła, mistrz świata z normalnego obiektu. W drugiej serii uzyskał najlepszą odległość dnia, 137 metrów, ale to było za mało, by pokonać Stefana Krafta, Roberta Johanssona i Karla Geigera.

Do brązowego medalu 34-letniemu wiślaninowi zabrakło trzech punktów. Z Geigerem przegrał przede wszystkim z powodu różnicy w punktach odjętych za wiatr. - Jest trochę niedosytu, bo medal dla Piotrka był bardzo blisko. W drugiej serii Karl jechał przed nim i dostał tylko cztery punkty ujemne, Piotrek dużo więcej, chyba trzynaście. Siedemnaście? O Jezu! To jeszcze lepiej. I te punkty na pewno zaważyły - podkreślił Małysz, dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej.

- Na pewno Piotrek miał dobre warunki, ale z tego co wiem, Geiger też miał niezłe. Przeliczniki nie oddają warunków w stu procentach sprawiedliwie. Często są jakieś opóźnienia. Tak bywa, raz ma się szczęście, raz nie - wzruszył ramionami czterokrotny złoty medalista MŚ.

ZOBACZ WIDEO: Żal i smutek po porażce. Adam Małysz: Nie dziwię się, że Dawid był zawiedziony

Małysz nie zdziwił się, gdy usłyszał, że w internecie wiele osób jest oburzonych wynikami konkursu i uważa, że Żyła został skrzywdzony. Rozgrzanym głowom doradza jednak więcej dystansu. - Polacy żyją skokami, obok piłki nożnej i siatkówki to sport narodowy. Wiemy, co stało się z jednym niemieckim dziennikarzem, który nazwał Piotrka klaunem. Z jednej strony cieszymy się, że kibice są z nami, że bardzo nas kochają, a z drugiej czasem ich zachowanie wykracza poza granice zdrowego rozsądku i musimy się z niego tłumaczyć - mówił.

W piątek w Oberstdorfie szanse na medal miał nie tylko Żyła, ale i Dawid Kubacki. Złotemu medaliście sprzed dwóch lat z Seefeld zabrakło jednak szczęścia. W obu seriach musiał długo czekać na swój skok i w obu odjęto mu dużo punktów, choć on sam nie odczuł, by skakał w wyjątkowo korzystnych warunkach. Zwłaszcza w rundzie finałowej.

- O Dawidzie można powiedzieć, że był największym pechowcem tych zawodów. W pierwszej serii jechał kilometr wolniej, niż normalnie. Miał taką prędkość na progu jak Kamil, co w normalnych warunkach jest nie do pomyślenia. Widać było, że po zejściu z belki nie odśnieżono mu torów. Michal Doleżal interweniował, żeby może puścili przedskoczka, ale Dawid usiadł już na belce. Gdyby jeszcze raz go z niej zdjęto, pewnie przedskoczek by pojechał - tłumaczył dyrektor PZN ds. skoków kilkadziesiąt minut po zakończeniu rywalizacji. - W drugiej serii w tym czasie, w którym jechał Dawid, nie było szansy na dobry skok. Dla niego na pewno jest to przykre. Myślę, że nie tylko on znalazł się dziś w takiej sytuacji. Trzeba zaakceptować, że tak się stało i dalej robić swoje.

Najbardziej utytułowany zawodnik w polskiej kadrze, trzykrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch, w Oberstdorfie nie potrafi się odnaleźć. Na normalnym obiekcie zajął 22. miejsce, na dużym był 19. - Wiemy, że to nie jest ten Kamil, że stać go na dużo więcej - przyznał Małysz. - On sam chce dużo lepiej skakać. Czasami jest mi go aż żal, kiedy wychodzi trochę załamany, bo chciał, próbował, ale nie poleciało. Sam mówi, że czasami chce aż za bardzo, że brakuje mu trochę cierpliwości.

Tym, co od długiego czasu stanowi problem Stocha, jest jego pozycja dojazdowa. - Ciągle coś z nią szwankuje. Nie ma płynności, stabilności. Mimo wszystko czapki z głów przed nim, bo cały czas wierzy trenerom i robi swoją robotę, żeby wypracować taką pozycję, jaką powinien mieć - ocenił "Orzeł z Wisły".

W piątek szczęście nie było przy Polakach, ale w sobotę może być już zupełnie inaczej. W konkursie drużynowym nasza ekipa bez wątpienia będzie liczyć się w walce o zwycięstwo. - Wiemy, że bardzo mocni są Austriacy i Słoweńcy, są też Niemcy i Norwegowie. Myślę, że o złoto będzie się bić aż pięć drużyn - przewiduje Małysz. - U nas w sobotę pełna koncentracja i, jak to mówią chłopaki, "full gas". Ma być słońce, dobre warunki. Jeśli to się sprawdzi, wygrają najlepsi.

Czytaj także:
"Ta matematyka nigdy mi się nie podobała". Wojciech Fortuna komentuje kontrowersyjne przeliczniki
Oberstdorf 2021. Piotr Żyła był pewien, że zdobędzie medal. "Trochę chciało mi się płakać"

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×