To nie tak miało wyglądać - tak w skrócie można podsumować zimowy sezon w wykonaniu 25-latka, który totalnie stracił radość i motywację. Dodatkowym problemem była pandemia koronawirusa.
- W najgorszym momencie prawdopodobnie pomyślałem, czy jest tu jeszcze coś do zrobienia? - przyznał w rozmowie z nettavisen.no Johann Andre Forfang.
Szczerość Norwega była wielka. Przyznał, nawet, że był o krok od zakończenie swojej sportowej kariery, bo skakanie nie miało dla niego sensu i nie czerpał z tego żadnej radości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?
- Chyba się poddałem, znudziłem. Byłem przygnębiony i obojętny, bo nie osiągałem pożądanych rezultatów. To był dla mnie niesamowicie nudny sezon. Byłem na przeciętnym poziomie i musiałem nieustannie pracować, aby utrzymać wiarę, że może się przełamię - komentował.
Dodatkowym problemem była pandemia związana z koronawirusem, która go niesamowicie dołowała. - Prawdopodobnie jak większość ludzi jestem zmęczony tą sytuacją. Życie nie jest normalne i wszystko trzeba robić w specjalny sposób - kontynuuje.
Forfang widzi jednak światełko w tunelu. Aktualnie przebywa w Trondheim, gdzie trenuje z resztą kolegów z reprezentacji. Znalazł też motywację - to przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Tam chce walczyć o medale. Żeby tak się stało musi odbudować formę.
- Igrzyska były moim celem odkąd byłem mały. Zdecydowanie mogę się na to zmotywować. Czuję, że muszę teraz nad tym popracować, muszę poprawić sobie humor i znowu dobrze się bawić, skacząc. Wtedy myślę, że sezon olimpijski będzie dobry - zakończył Forfang.
Zobacz także:
Świetne wieści dla kibiców przed Letnim GP w Wiśle. Będzie się działo!
W marcu przeskoczył Wielką Krokiew. Teraz nie ma pieniędzy, by uprawiać sport