W niedzielę powinny ostatecznie rozstrzygnąć się losy Klemensa Murańki. Polski skoczek w sobotę dowiedział się, że jest zakażony koronawirusem. Po pozytywnym wyniku testu od razu przeniesiono go do izolacji.
Wiadomo, że 27-latek przebywa w sanatorium w Niżnym Tagile. Okazuje się, że tam warunki nie są najlepsze. Jednym z największych problemów jest internet.
- To nic przyjemnego. Klimek nie ma dostępu do internetu, więc pozostaje kontakt telefoniczny. Musi poczekać, staramy się o organizację bardziej komfortowych warunków - mówi trener Michal Doleżal w portalu skijumping.pl.
Murańka tym samym jest odcięty od świata. To z pewnością stałoby się mocno uciążliwe, gdyby musiał w tym miejscu spędzić 14 dni na kwarantannie.
ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"
Polski skoczek teraz musi czekać na wynik drugiego testu. Jeżeli będzie on negatywny, to jest duże prawdopodobieństwo, że od razu zakończy się jego izolacja i będzie mógł opuścić Rosję z resztą kadry.
Klemens Murańka w Niżnym Tagile wystartował w piątkowych kwalifikacjach, ale nie dostał się do turnieju głównego. Liczył jednak, że poprawi się w niedzielę. W zaistniałej sytuacji w ten weekend na skoczni już go raczej nie zobaczymy.
Zamieszanie wokół Klemensa Murańki. W niedzielę pojawi się na skoczni?! >>
Zmazać plamę po sobocie. Wiatr znów może rozdawać karty >>