Polak specjalistą w dreszczowcach
Kamil Stoch awansował w inauguracyjnym konkursie sezonu 2021/22 z 20. miejsca na piąte. Nie były to jedyne zawody, w których Polak po oddanej drugiej próbie, przesunął się w rankingu. Sztuka ta udała mu się kilkakrotnie w przeszłości.
O kolejnym awansie trzykrotnego mistrza olimpijskiego można mówić w przypadku noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen zaliczanego do Turnieju Czterech Skoczni w 2019 roku. Po pierwszej serii zajmował odległą 16. pozycję, skacząc 129 metrów. W rundzie finałowej oddał skok o pięć metrów dłuższy, co ostatecznie pozwoliło mu awansować w klasyfikacji końcowej o 10. oczek w górę.
- Mam pozytywne odczucia. Dobry wynik, aczkolwiek te skoki takie sobie. Seria próbna i pierwsza konkursowa były niezbyt udane. Zabrakło mi prędkości w locie, przez co spadałem z wysoka. W tej drugiej serii już ten kierunek był dobry. Udało mi się utrzymać na progu, przez co miałem już więcej prędkości. Świadczy o tym spory awans. Zresztą byłem nim trochę zaskoczony – przyznał w rozmowie z TVP Sport. Miejsce na podium wywalczył wtedy Dawid Kubacki.
ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"O najsłynniejszym pościgu mówi się w kontekście konkursu na skoczni normalnej rozgrywanego na mistrzostwach świata w Seefeld. Złotym i srebrnym medalistą zostali wówczas reprezentanci Polski. Dawid Kubacki zaliczył awans z 27. miejsca na pierwsze, natomiast Kamil Stoch wywalczył drugie miejsce, mimo sklasyfikowania po pierwszej serii na 18. pozycji (WIĘCEJ TUTAJ).
- To był najbardziej szalony konkurs w mojej karierze. Myślałem, że jest po zawodach. Nie wierzyłem, że uda się wskoczyć do dziesiątki, a okazało się, że dało się wygrać. Jestem szczęśliwy. Emocje są wielkie. Tym bardziej że Kamil Stoch ma srebro. To wielki dzień dla polskich skoków – powiedział Kubacki w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu. Stoch "zaraził" kolegę z drużyny walką do samego końca.
39-krotny zwycięzca zawodów Pucharu Świata zanotował również udany atak na podium podczas loteryjnego konkursu w Wiśle rozpoczynającego sezon 2019/20. Po skoku na 118 metr zajmował 12. lokatę, jednak wiedział, że zebrani pod skocznią im. Adama Małysza kibice liczyli na więcej. W drugiej serii wiatr zaczął wiać pod narty. Dzięki uzyskanej próbie na 126,5 metra mistrz świata z Predazzo uplasował się ostatecznie na najniższym stopniu podium, ustępując jedynie Anze Laniskowi oraz Danielowi Andre Tande.
Czytaj także: Zmazać plamę po sobocie. Wiatr znów może rozdawać karty
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)