Polak specjalistą w dreszczowcach

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Kamil Stoch
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch awansował w inauguracyjnym konkursie sezonu 2021/22 z 20. miejsca na piąte. Nie były to jedyne zawody, w których Polak po oddanej drugiej próbie, przesunął się w rankingu. Sztuka ta udała mu się kilkakrotnie w przeszłości.

W tym artykule dowiesz się o:

Już w 2017 roku kibice mogli być świadkami fantastycznego ataku Polaka. Podczas próby przedolimpijskiej na skoczni normalnej w Pjongczangu 34-latek z Zębu zanotował awans o 12 pozycji. Po pierwszej serii sklasyfikowany był na 18. miejscu, uzyskując 100 metrów po niespokojnym locie i problemach przy lądowaniu. Niezadowolony z wyniku zaatakował w finałowej rundzie. Daleka próba na 107,5 metra przesunęła go na szóstą lokatę. Zwycięzcą rywalizacji był wówczas Maciej Kot, zajmujący po pierwszej serii czwarte miejsce. On także podczas drugiej próby uzyskał lepszy wynik – 110,5 metra i cieszył się z drugiej wygranej w karierze.

O kolejnym awansie trzykrotnego mistrza olimpijskiego można mówić w przypadku noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen zaliczanego do Turnieju Czterech Skoczni w 2019 roku. Po pierwszej serii zajmował odległą 16. pozycję, skacząc 129 metrów. W rundzie finałowej oddał skok o pięć metrów dłuższy, co ostatecznie pozwoliło mu awansować w klasyfikacji końcowej o 10. oczek w górę.

- Mam pozytywne odczucia. Dobry wynik, aczkolwiek te skoki takie sobie. Seria próbna i pierwsza konkursowa były niezbyt udane. Zabrakło mi prędkości w locie, przez co spadałem z wysoka. W tej drugiej serii już ten kierunek był dobry. Udało mi się utrzymać na progu, przez co miałem już więcej prędkości. Świadczy o tym spory awans. Zresztą byłem nim trochę zaskoczony – przyznał w rozmowie z TVP Sport. Miejsce na podium wywalczył wtedy Dawid Kubacki.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

O najsłynniejszym pościgu mówi się w kontekście konkursu na skoczni normalnej rozgrywanego na mistrzostwach świata w Seefeld. Złotym i srebrnym medalistą zostali wówczas reprezentanci Polski. Dawid Kubacki zaliczył awans z 27. miejsca na pierwsze, natomiast Kamil Stoch wywalczył drugie miejsce, mimo sklasyfikowania po pierwszej serii na 18. pozycji (WIĘCEJ TUTAJ). 

- To był najbardziej szalony konkurs w mojej karierze. Myślałem, że jest po zawodach. Nie wierzyłem, że uda się wskoczyć do dziesiątki, a okazało się, że dało się wygrać. Jestem szczęśliwy. Emocje są wielkie. Tym bardziej że Kamil Stoch ma srebro. To wielki dzień dla polskich skoków – powiedział Kubacki w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu. Stoch "zaraził" kolegę z drużyny walką do samego końca.

39-krotny zwycięzca zawodów Pucharu Świata zanotował również udany atak na podium podczas loteryjnego konkursu w Wiśle rozpoczynającego sezon 2019/20. Po skoku na 118 metr zajmował 12. lokatę, jednak wiedział, że zebrani pod skocznią im. Adama Małysza kibice liczyli na więcej. W drugiej serii wiatr zaczął wiać pod narty. Dzięki uzyskanej próbie na 126,5 metra mistrz świata z Predazzo uplasował się ostatecznie na najniższym stopniu podium, ustępując jedynie Anze Laniskowi oraz Danielowi Andre Tande.

Czytaj także: Zmazać plamę po sobocie. Wiatr znów może rozdawać karty

Komentarze (0)