Nie wszystko jest złe w polskich skokach narciarskich w tym sezonie. Wciąż w światowej czołówce jest Kamil Stoch, a coraz śmielej zaczyna pukać do niej Paweł Wąsek. W tym trudnym dla polskich skoków grudniu, to właśnie postawa 22-latka jest największym pozytywnym zaskoczeniem.
- Ostatnie konkursy pokazały, że Paweł jest w ścisłej polskiej czołówce. Skacze naprawdę dobrze - podkreślił dla WP SportoweFakty Jakub Kot, ekspert Eurosportu.
Wąsek obok Piotra Żyły i Kamila Stocha był trzecim pewniakiem Michala Doleżala na 70. Turniej Czterech Skoczni. Czech nie zastanawiał się długo i krótko po najlepszym konkursie w sezonie Wąska (19. miejsce w Engelbergu) ogłosił, że zabiera młodego skoczka do Niemiec i Austrii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
Kilka dni później 22-latek potwierdził słuszność tej decyzji. Na mistrzostwach Polski skakał daleko i pięknie stylowo. Przegrał tylko ze Stochem oraz Żyłą i zdobył pierwszy w karierze brązowy medal zimowych mistrzostw kraju. Biła od niego wielka radość i pewność, że na TCS nie pojedzie tylko w roli statysty.
Oczywiście 22-latek nie wygra Złotego Orła. Trudno oczekiwać by był na podium, czy w pierwszej dziesiątce. Stać go jednak na solidne punktowanie już w drugiej, czy na początku trzeciej dziesiątki. To w tym sezonie - poza Stochem i Żyłą - nie zdarza się polskim skoczkom zbyt często. Dlatego starty i formę Wąska warto docenić. Tym bardziej, że wciąż jest młodym i dobrze rokującym na przyszłość skoczkiem.
- W Niemczech i Austrii Pawła stać na regularne punktowanie. O podium nie będzie walczył, ale śmiało możemy myśleć o tym, że w każdym konkursie solidnie zapunktuje. W Engelbergu pokazał, że potrafi naprawdę dobrze skakać - powiedział Jakub Kot.
Tremę, związaną z debiutem w Turnieju Czterech Skoczni, Wąsek ma już za sobą. We wtorek w kwalifikacjach nie skoczył imponująco, ale 112 metrów - przy bardzo silnym wietrze w plecy - pozwoliło mu awansować do konkursu. Zawody to nowy dzień i nowe szanse.
Rywalem Wąska w parze będzie bardzo mocny w tym sezonie Killian Peier. Jeśli nawet Polak nie pokona Szwajcara, to przy takich skokach jak w Engelbergu ma szansę znaleźć się w gronie lucky looserów (pięciu przegranych w parach z najlepszymi wynikami) i awansować do finałowej serii.
A jeśli 70. TCS mu wyjdzie, to coraz bardziej realnie trzeba będzie rozpatrywać Wąska w kategorii skoczka do polskiego zespołu na konkurs drużynowy na igrzyskach olimpijskich. Na razie pewniacy są dwaj: Stoch oraz Żyła. Dalej jest mnóstwo znaków zapytania, a z grupy aspirującej do miejsca w składzie, to właśnie Wąsek był dotychczas najlepszy.
- Na ten moment Paweł jest kandydatem do zespołu na drużynowy konkurs na igrzyskach olimpijskich. Do tych zawodów pozostało jednak jeszcze sporo czasu. W lutym do formy mogą dojść Jakub Wolny czy Dawid Kubacki i wówczas dla Pawła może jednak zabraknąć miejsca - zwrócił uwagę nasz rozmówca.
Zanim igrzyska czas na pierwszy konkurs 70. TCS z udziałem Pawła Wąska i czterech innych Biało-Czerwonych. W zawodach warto zwrócić uwagę zarówno na odległości uzyskane przez polski talent, jak i jego styl lotu oraz lądowania. Wąsek, obok Stocha, jest najlepszym stylistą w polskiej kadrze. Jego próby robią wrażenie i tylko szkoda, że nie do końca dostrzegają to sędziowie.
- Jego styl wygląda świetnie, ale niestety nie zawsze jest doceniany przez sędziów. Wiemy jednak, jak to jest z arbitrami, jak bardzo patrzą na odległość. Wystarczyło, że w Engelbergu Paweł poleciał ponad 130. metr i od razu jego styl został znacznie wyżej oceniony - mówił nam tuż przed 70. TCS Michal Doleżal (cały wywiad TUTAJ).
Oby po dalekim skoku Wąska w Oberstdorfie sędziowie potrafili docenić jego styl. Początek konkursu o 16:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot. Pary pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie sprawdzisz TUTAJ.