"Jak ja tego nie lubię". Szczery do bólu Piotr Żyła

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Niezły występ Piotra Żyły na koniec 70. Turnieju Czterech Skoczni. Zawodnik cieszył się, że pokonał swoją największą "zmorę" na skoczni w Bischofshofen. Sporo słów poświęcił także triumfatorowi całych zawodów Ryoyu Kobayashiemu.

Korespondencja z Bischofshofen, Szymon Łożyński

Falstart na początek i niezłe starty później - tak wyglądał dla Piotra Żyły 70. Turniej Czterech Skoczni. W klasyfikacji końcowej zawodów mistrz świata zajął 15. miejsce.

Mogło być lepiej, gdyby nie zupełnie nieudana inauguracja w Oberstdorfie. Żyła odpadł po pierwszej serii. Potem było jednak 11. miejsce w Garmisch-Partenkirchen, oraz 18. i 13. pozycja w dwóch konkursach w Bischofshofen.

W środę, po dwóch skokach na 130. metr, Żyła nie był zadowolony. Dzień później znacznie bardziej pozytywnie oceniał swoje skoki, zwłaszcza finałową próbę na 134. metr. Przede wszystkim był zadowolony z faktu, że nauczył się specyficznego, długiego i płaskiego rozbiegu na skoczni w Bischofshofen.

ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Kamilem Stochem? "Ma odczucia, że wszystko robi dobrze"

- Wczorajszy dzień był udany poza skocznią. A dzisiaj i fajny dzień i nie zepsułem swoich skoków. W kwalifikacjach jeszcze nie było okej, ale już w konkursie dobre skoki. Pierwszy był porządny, a drugi naprawdę mnie ucieszył - przenalizował Żyła.

- Generalnie jak ja nie lubię tutaj tego rozbiegu. Oczywiście jak tylko przyjechałem do Bischofshofen, to odpadłem od czołówki szybkościami. Odstawałem nawet o 1,5 km/h. Dzisiaj pod tym względem już się poprawiło, a w weekend powinno być jeszcze lepiej. Jestem już "wskakany" w tą skocznię - dodał.

Gdy Żyła rozmawiał z polskimi dziennikarzami, do dekoracji zwycięzcy 70. TCS przygotował się Ryoyu Kobayashi. Po raz drugi w karierze Japończyk wygrał turniej. W czwartkowym konkursie w Bischofshofen musiał jednak zadowolić się 5. miejscem. Tym samym nie przeszedł do historii i nie wygrał drugi raz wszystkich czterech konkursów w TCS.

- Jestem trochę zawiedziony. Okazuje się, że nie jest to takie proste, jakby się wydawało. Na pewno był w stanie wygrać też w czwartek. Trochę emocje i zmęczenie wzięły jednak górę. Do tego skocznia jest bardzo trudna. Granice są po to, by je łamać i Ryoyu znów to prawie zrobił. Turniej jednak wygrał i to jest na pewno dla niego najważniejsze - podkreślił Piotr Żyła.

W weekend w Bischofshofen odbędzie się konkurs indywidualny (sobota, 8 stycznia), a dzień później drużynówka (niedziela, 9 stycznia). Początek obu konkursów o 16:00. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Czytaj także:
Rekordowy Kobayashi nie zgarnął "Wielkiego Szlema". Niesamowita walka o podium
Najlepszy Polak w drugiej dziesiątce. Zobacz końcową klasyfikację TCS

Komentarze (0)