Dawid Góra: Słowa sportowych działaczy trudno pojąć [OPINIA]

East News / Tomasz Jastrzebowski/Foto Olimpik/REPORTER / Na zdjęciu: Gianni Infantino i Wladimir Putin
East News / Tomasz Jastrzebowski/Foto Olimpik/REPORTER / Na zdjęciu: Gianni Infantino i Wladimir Putin

Zapytałem Sandro Pertile o działania organizatorów Pucharu Świata ws. inwazji Rosji na Ukrainę. Odpowiedź? FIS ocenia zebrane informacje i omawia dalsze postępowanie. Wcześniej jeszcze gorzej zachował się Gianni Infantino, szef FIFA.

Bombardowania obiektów cywilnych. Ostrzał przedszkola. Do tego rosyjski czołgista nagle zmieniający kierunek jazdy i przejeżdżający po zwykłym cywilnym samochodzie z kierowcą w środku. Te obrazki i informacje obiegły cały świat. Jakie dodatkowe są potrzebne, aby podjąć daleko idące konsekwencje również w świecie sportu?

Dla mnie te słowa to absurd. Bo świadczą o tym, że musi stać się coś jeszcze, aby padły konkretne wypowiedzi potępiające agresję Rosji lub aby zawieszono udział jej reprezentantów w międzynarodowych rozgrywkach. Boję się myśleć, co by to musiało być.

Świat Zachodu albo nie reaguje, albo reaguje zdecydowanie za późno. To w kontekście politycznym. Jednak świat sportu wydaje się jeszcze bardziej bierny. Słowa prezydenta FIFA Gianni Infantino wyrażające niepokój i deklarujące analizę sytuacji, brzmią jak ponury żart. Całe szczęście, że PZPN z polskimi piłkarzami, choć z opóźnieniem, zareagował właściwie, a mianowicie - nie widzi możliwości rozegrania meczu z reprezentacją Rosji. Niezależnie od tego, na jakim terenie miałby się odbyć. Tak samo postąpiły piłkarki ręczne i PZPS.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?

Organizatorzy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lahti, w tym sekretarz generalny Tomi-Pekka Kolu stwierdzili, że Lahti Ski Games są wydarzeniem sportowym i platformą wolną od polityki. Jeśli rozjeżdżanie cywilów na ulicy i bombardowania zwykłych mieszkańców nazywa się "polityką", można liczyć tylko na otrzeźwienie. Bo trudno wyobrazić sobie obrazki i informacje z barbarzyńskiej inwazji, które zrobią na sportowych działaczach jakieś wrażenie.

Nie twierdzę, że większość rosyjskich sportowców to poplecznicy Putina. Nie twierdzę, że zasłużyli na to, aby wykreślić ich z list startowych. Pamiętamy piękny i odważny gest Andrieja Rublowa, który po zwycięstwie z Hubertem Hurkaczem na szybce kamery napisał: "No war please" czyli "nie dla wojny, proszę". Ale rosyjskie społeczeństwo ze wszech miar musi dostrzec, do czego prowadzą rządy osób, które od lat dzierżą władzę w państwie. Konsekwencje, które poniosą sportowcy to nic w porównaniu z koszmarem, jaki bez żadnego powodu dotyka dziś Ukraińców.

Świat sportu jako pierwszy powinien pokazać solidarność. To w tej sferze życia powinny królować szacunek do rywali, sprawiedliwość, piękne wartości, które potem można jeden do jednego stosować w codziennym funkcjonowaniu.

Sport ponosi porażkę. Już jest spóźniony. Ale wciąż ma szansę na to, aby opowiedzieć się, po której stronie stoi. Bo "niepokój" może spowodować kipiące mleko - w odniesieniu do obrzydliwych zbrodni to, delikatnie mówiąc, niewłaściwe słowo.

Dawid Góra: Oni nie rozumieją, co się dzieje. Tak wynika z oświadczenia >>
Kibice zabrali głos. Chcą konkretnego trenera dla polskich skoczków! >>