[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] długo miał problemy ze skocznią w Vikersund. Widać to było także w pierwszej serii konkursu drużynowego w mistrzostwach świata w lotach. "Rakieta z Zębu" skoczył zaledwie 194 m, co było najsłabszym wynikiem ze wszystkich Polaków.
W drugiej serii jednak było zupełnie inaczej. Stoch w końcu wszystko zrobił bardzo dobrze, a to przekuło się na odległość 221,5. Ten skok dał naszemu zawodnikowi dużo radości.
- Wlała się we mnie odrobina nadziei dzięki tej ostatniej próbie. Nie powiem, że jestem pewny siebie i pojadę do Oberstdorfu walczyć o wygraną. Zdaję sobie sprawę, że tam znowu będzie inny rozbieg i inna skocznia, przez co praca zacznie się od początku. Tak jestem do tego nastawiony - nie sceptycznie, nie negatywnie, ale na konkrety i twarde stąpanie po ziemi - mówił po konkursie w TVP.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!
Reporter zapytał Stocha, czy nie ma ochoty, aby ten sezon już się skończył. 34-latek w ostatnich miesiącach miał wiele słabych momentów. Jego odpowiedź jednak ucieszy kibiców.
- Przede wszystkim mam ochotę, żebym dobrze skakał. Dla mnie ten sezon mógłby trwać nawet dziesięć lat bez przerwy. Nie miałbym z tym problemu, byle bym mógł cieszyć się z każdego skoku, który oddaję. Tak będę się starać robić do końca tego sezonu - przyznał.
Powyższe słowa dobrze wróżą na najbliższą przyszłość. Po zakończeniu sezonu pewnie znowu będą toczyć się dyskusje, czy Stoch zakończy karierę. Widać jednak, że skoki nadal sprawiają mu frajdę.
Pojedyncze przebłyski nie wystarczyły. Polacy zawiedli w Vikersund >>
Dramat norweskiej gwiazdy. "Żyję poniżej granicy ubóstwa" >>