- Był moim faworytem. Jak mógł nie wygrać, skoro przeciętne skoki dawały 96-98 metrów, bardzo dobre 100, a on pofrunął w pierwszej serii na 105,5. Na normalnej skoczni często jest tak wyrównana walka, że o medalu nie decyduje skoczek, ale sędziowie oceniający jego próbę. A Kamil nie dość, że skacze pięknie technicznie, to jeszcze poszybował fenomenalnie daleko. Wszystko więc załatwił sobie sam, nie dał sędziom najmniejszych szans na podarowanie wygranej komu innemu - powiedział Lepistoe w rozmowie z Super Expressem.
Jak wg Fina będzie wyglądała rywalizacja na dużej skoczni? - To oczywiście całkiem nowa sytuacja, ale po sukcesie w takich rozmiarach Stoch może jeszcze dostać skrzydeł, rozluźnić się. Będzie skakał z mniejszym obciążeniem. Ci, którzy byli mocni na normalnej skoczni, Prevc, Bardal, mogą być w czołówce i teraz, włączyć się może Austriak Diethart. Ale wszyscy już poczuli siłę Polaka i nie będzie im łatwo go pokonać - stwierdził.
Przypomnijmy, że w niedzielnym konkursie na normalnej skoczni Kamil Stoch zdeklasował rywali. Nad drugim Peterem Prevcem Polak miał 12,7 pkt przewagi. W sobotę w Soczi odbędą się zmagania na dużej skoczni, a dwa dni później drużynówka.
Cała rozmowa w Super Expressie.