Kamil Stoch z niedosytem: Zawsze pamięta się ostatni konkurs

[tag=4930]Kamil Stoch[/tag] po olimpijskich zmaganiach drużynowych, w których biało-czerwoni zajęli 4. miejsce, był niezadowolony. Podkreślał, że zawsze najlepiej pamięta się ten ostatni konkurs.

- Trzeba walczyć do końca w każdych zawodach. Dzisiaj staraliśmy się skakać jak najlepiej. Byłem pewny, że stać nas na medal i było nas stać na to, żeby wejść na podium. Popełniliśmy kilka błędów, w pierwszej serii każdy z nas mógł skoczyć lepiej, zwłaszcza ja. Chciałem pogratulować Jaśkowi. Skakał dziś normalnie, tak, jak trzeba skakać - przyznał w rozmowie z TVP po konkursie drużynowym zawodnik z Zębu.

Dwukrotny mistrz olimpijski przyznał, że czwarte miejsce nie jest "fajne". - Najgorsze jest to, że zawsze się pamięta ostatni konkurs. To są ostatnie emocje, które zostają w nas. Szkoda, bo dzisiaj oddałem dwa dobre skoki - ale trzeba było oddać trzy. Seria próbna była w moim wykonaniu dobra, 1. seria niedobra i ostatni skok był taki, jak powinien - krótko podsumował Stoch.

Mistrz świata z Predazzo przyznał jednak, że nie ma co "walić głową w mur". Katastrofy przecież nie było. Każdy walczył od samego końca, zespoły prezentowały się naprawdę korzystnie. - Co jest bardzo pozytywne - mamy młodą drużynę. 3/4 to debiutanci na igrzyskach. Na pewno wywieziemy stąd dużo doświadczenia i będzie nam łatwiej w kolejnych ważnych startach - zaznaczył zawodnik z Zębu.

Lider kadry Łukasza Kruczka nie zapomniał również podziękować ludziom, bez których nie byłoby jego sukcesów czy w ogóle jakichkolwiek wyników - członkom sztabu szkoleniowego. Podkreślił też, że nie obawia się stochomanii, jaka czeka go w kraju. - Będę robić swoje, będę żył, jak przedtem. Postaram się być normalnym facetem i nie gwiazdorzyć - wyznał Stoch w wywiadzie dla TVP.

Przypomnijmy, w poniedziałkowym olimpijskim konkursie drużynowym biało-czerwoni uplasowali się na 4. lokacie. Zwyciężyli Niemcy przed Austriakami i Japończykami.

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Źródło artykułu: