Dwudniowe zmagania w pierwszej stolicy Polski dostarczyły zgromadzonym widzom wielu emocji. W trakcie weekendowej rywalizacji wyłoniono indywidualnych mistrzów kraju w kilku kategoriach - młodzik, kadet, młodzieżowiec, weteran, junior i open. Finały poprzedziły eliminacje.
Walka o mistrzowskie tytuły była bardzo zacięta. Mistrzem Polski młodzików został Marcel Świątkowski z ULKS Mustanga Żołędowo (20 pkt.), a na kolejnych miejscach uplasowali się Zuzanna Klett - również z Mustanga (19) - i Paweł Szkudlarek z PKS Wiraża Ostrów Wlkp. (16).
Wśród kadetów najlepszy okazał się reprezentant gospodarzy Mikołaj Menz, autor kompletu 20 punktów. Druga lokata przypadła Jakubowi Sawińskiemu z TSŻ Schoenberger Toruń (17+4), a trzecia - Ksaweremu Kielaszewskiemu z LKS Szawera Leszno (17+3).
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga. Patryk Dudek zmierzył się z quizem!
Kolejne finały odbyły się w niedzielę. W pierwszym z nich - młodzieżowców - triumfował świętochłowiczanin Dawid Bas, który zapisał przy swoim nazwisku 20 "oczek". Drugie miejsce zajął zawodnik Mustanga Radosław Morawiak (18), natomiast trzecie - gnieźnianin Wojciech Małecki (17).
Spośród weteranów najlepszy okazał się Marcin Szymański, reprezentant Lwów Avia Częstochowa (16). Na drugiej lokacie w tej kategorii uplasował się Łukasz Kokott, speedrowerzysta Aseko Orła (15), a na trzeciej - jego klubowy kolega Marcin Puk (13).
Jeżeli chodzi o juniorów, to w tym przypadku wygrał bezbłędny Radosław Morawiak z Mustanga (20). Wicemistrzem został Mikołaj Menz z Aseko Orła (19), a brązowy medal przypadł Igorowi Orłowskiemu, reprezentantowi Śląska Świętochłowice (17).
Zmagania zwieńczyła najważniejsza impreza weekendu - Indywidualne Mistrzostwa Polski w speedrowerze w kat. open. Tutaj mistrza poznaliśmy dopiero po wyścigu dodatkowym. Pierwszy do mety dojechał w nim Łukasz Łaniecki, reprezentant Aseko Orła Gniezno (16+4). Srebrny medal powędrował na konto świętochłowiczanina Marcina Kołaty (16+3), a brązowy zawisł na szyi Remigiusza Burchardta z Torunia (16+w).
Turnieje toczyły się na zasadzie rywalizacji "każdy z każdym". Nie było półfinałów, ani finałów. Ważny więc był każdy wyścig i najmniejsza pomyłka mogła mieć znaczący wpływ na końcowy rezultat. W razie takiej samej liczby punktów na koncie zawodników z czołówki, o końcowej kolejności decydował bieg dodatkowy.
Czytaj także:
> Start - Orzeł. Oliver Berntzon znów się męczył. Huśtawki u łodzian [NOTY]
> Cisi bohaterowie Startu Gniezno. Rafael Wojciechowski już wie, że znów na nich postawi