Rozmowa z Radosławem Kałużnym dotyczyła przede wszystkim Jagiellonii Białystok i zwolnionego trenera Piotra Nowaka. Doświadczonemu szkoleniowcowi zarzucano m.in. problemy z hazardem.
- Fascynacji hazardem nigdy nie zrozumiem. W Niemczech kilka razy znalazłem się w kasynie. Ale robiłem w nich za ciecia - przyznał Kałużny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Były reprezentant naszego kraju tłumaczył, że jego koledzy zabierali go tam w roli kierowcy i kogoś, kto... miał ich pilnować. O co chodziło?
ZOBACZ WIDEO: Co ten bramkarz zrobił?! Niewiarygodny gol
- Oddawali mi karty płatnicze z zastrzeżeniem: wypłacaj nam kasę, ale gdy każdy z nas przewali po 10 tysięcy euro, mówisz stop i pijanych czy nie rozwozisz do domów! - tłumaczył.
- Nad ranem, gdy te 10 tysięcy było już wspomnieniem, awanturowali się, bym dalej im wypłacał. Oczywiście miałem w tyłku te prośby i żądania, dlatego pieszczotliwie nazywali mnie k****. Następnego dnia dziękowali, że uchroniłem ich od finansowej katastrofy - zakończył wątek.
Wracając do samego Nowaka, to na zarzuty wobec swoich problemów z hazardem i wizyt w kasynach, odpowiedział bardzo szybko. W mediach społecznościowych zamieścił wpis, w którym zapewnił m.in. o tym, że że nigdy w swoim życiu nie był w kasynie.
Zobacz także:
Eksperci nie mają wątpliwości ws. Krychowiaka
Gdzie popełniono błąd ws. Rybusa? "Strzeliliśmy sobie w stopę"