Po powrocie z Euro został w Polsce. Zobacz, gdzie się wybrał

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Mateusz Slodkowski / Tymoteusz Puchacz (drugi od prawej)
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Tymoteusz Puchacz (drugi od prawej)
zdjęcie autora artykułu

W środę reprezentacja Polski wróciła do naszego kraju. Niektórzy kadrowicze od razu udali się w podróż do swoich domów, inni wybrali się na zagraniczne wakacje, a niektórzy zostali w Polsce. Do grona tych ostatnich zalicza się Tymoteusz Puchacz.

Euro 2024 w wykonaniu reprezentacji Polski nie było udane. Z dorobkiem jednego punktu Biało-Czerwoni zakończyli zmaganie w na ostatniej pozycji w grupie. Szybko więc piłkarze i sztab szkoleniowy wrócili do naszego kraju.

Miało to miejsce w środę 25 czerwca. W przeciwieństwie do mundialu w Katarze, teraz cała drużyna wróciła do Polski, co było doskonałą okazją dla kibiców i dziennikarzy, by odbyć z zawodnikami rozmowy czy też zebrać autografy.

Niektórzy reprezentanci po przylocie do naszego kraju nie spędzili w nim dużo czasu. Niektórzy udali się na zagraniczne wakacje, a inni wrócili do swoich domów za granicą. Byli też jednak tacy, którzy zostali w Polsce.

ZOBACZ WIDEO: Prosto z Euro. "Wstyd, kompromitacja". Były piłkarz ujawnił, co przeczytał

Mowa m.in. o Tymoteuszu Puchaczu. Obrońca, który w tym sezonie reprezentował barwy Unionu Berlin, aktywnie spędza czas w górach. Kadrowicz we wczesnych godzinach porannych wybrał się na Śnieżkę, czym pochwalił się w mediach społecznościowych.

Przypomnijmy, że 25-latek co prawda został powołany przez Michała Probierza na Euro 2024, jednak nie dostał ani minuty na boisku. Można pokusić się o stwierdzenie, że Pucharz odpowiedzialny był w drużynie za dobrą atmosferę.

Tymoteusz Puchacz / InstaStories
Tymoteusz Puchacz / InstaStories

Zobacz także: Nawet słynny Niemiec stanął po stronie Duńczyków. Oburzenie wśród legend futbolu To nie była burza. Szokujący incydent na Euro, policja potwierdza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty