Dzisiaj Luana Alonso śmiało może powiedzieć o sobie gwiazda. Rzadko, który pływak ma tak olbrzymią rzeszę fanów w mediach społecznościowych. 21-latka przekroczyła już milion obserwujących, ale w tym roku nie opublikowała żadnego postu na Instagramie. Paragwajka nie wykorzystała jednak swojej popularności.
Wróćmy jednak do igrzysk. Paragwajka pożegnała się z IO w Paryżu już pierwszego dnia. 21-latka startowała w eliminacjach stylu motylkowego na 100 metrów. Jej występ był bardzo słaby. Zajęła szóste miejsce i straciła ponad 4,5 sekundy do zwyciężczyni Rosendahl Bach z Danii, odpadając tym samym z dalszej rywalizacji. Niedługo po swoim starcie 20-latka zszokowała świat i ogłosiła przejście na sportową emeryturę.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
"To już oficjalne! Kończę z pływaniem, dziękuję wszystkim za wsparcie! Przepraszam Paragwaj! Mogę tylko podziękować!" - napisała na swoim Instagramie.
Jednak nie to rozzłościło krajowy komitet olimpijski. Alonso ruszyła w miasto i publikowała sporo zdjęć z Paryża, mieszkając jednocześnie w wiosce olimpijskiej. To nie uszło uwadze mediów. Niemiecki "Bild" ironicznie określił ją mianem "najsłynniejszej turystki olimpijskiej na igrzyskach w Paryżu".
Paragwajski komitet olimpijski zażądał, żeby opuściła wioskę olimpijską. Wydawało się, że tutaj kończy się jej historia.
Po igrzyskach okazało się jednak, że Alonso zmieniła zdanie na temat swojej kariery. Zaczęła wstawiać zdjęcia z treningów i oznacza swojego partnera sportowego, co tylko zasugerowało, że nadal będzie pojawiać się na zawodach.
Niedawno zapytana przez fana na Instagramie, czy zamierza wrócić do sportu, odpowiedziała: - Wrócę w przyszłym roku, choć nie wiem, czy będzie to profesjonalne pływanie
Alonso przed igrzyskami na Instagramie śledziło około 300 tys. osób.